Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2020

Dla dzieciaków (42)

Rafael Rosado, Jorge Aguirre, Strzeżcie się, olbrzymy! Claudetta ma tatę, który walcząc ze smokami utracił ukochaną żonę, miecz, rękę i nogi, młodszego brata targanego wątpliwościami co do swojej przyszłości ( chce zostać kowalem i kucharzem) oraz przyjaciółkę, której życiowym celem jest zostanie księżniczką. Ma też miecz, silną potrzebę tego, by tata był z niej dumny i ochotę na to, by pozabijać złowrogie olbrzymy zagrażające miasteczku. Dziewczynka sprytnie wykorzystuję starą ludzką grę - jak bazując na pragnieniach innych zaproponować im coś, co nie do końca jest prawdziwe, ale sprawi, że za nami pójdą - i w ten oto sposób, ona, Marie i Gaston wyruszają poza mur okalający miasto, by dotrzeć do krainy olbrzymów. Podoba mi się wykorzystanie nowoczesności (mimo, iż komiks przedstawia czasy zgoła nie nam współczesne, to ową nowoczesność widać w myśleniu Claudette) i połączenie jej z legendami i stosowanym w nich schematem. Owszem - autorzy doskonale bawią się konwencją

Hanna Bogoryja-Zakrzewska, Katarzyna Błaszczyk. Zdarzyło się naprawdę

Spotkanie z uznanymi reportażystami radiowymi to wyjątkowa gratka. Zobaczenie kogoś, kogo zna się jedynie z głosu, możliwość rozmowy z nim, co więcej, moderowanie spotkania z czytelnikami, to zaszczyt, którego miałam okazję doświadczyć. Hanna Bogoryja-Zakrzewska i Katarzyna Błaszczyk postanowiły wrócić do reportaży, które w radiowym wcieleniu były dla nich szczególnie ważne. Wrócić, dowiedzieć się o dalsze losy bohaterów, a to wszystko zawrzeć w książce. Zadanie karkołomne, bo - jak opowiadały autorki - najtrudniej było przełożyć dźwięk na słowo pisane w taki sposób, który nie zgubi emocji słyszanych w radiowej odsłonie. Oprócz realizacji reportaży, o których podczas spotkania zajmująco opowiadały dziennikarki, obydwie zajmują się również propagowaniem wiedzy o pracy reportera radiowego, o nagrywaniu, inspiracjach, rozmowach i tym wszystkim, co ważne, by stać się dobrym i coraz doskonalszym reportażystą. Stworzyły miejsce w Internecie, gdzie służą radami, a to miejsce nazw

Starsi panowie dwaj i trzeci znacznie młodszy

Czasami jest tak, że oprócz zwierzyńca z Kociokwika przejmuję opiekę także nad innymi zwierzętami. Bywa, że jako tymczasy trafiają do Kociokwika, ale bywa i tak - że pozostają we własnych domach, a ja jestem personelem dochodzącym, dbającym o to, co każdy kot zapewnione mieć powinien. Tak się wydarzyło w niedawnej przeszłości. Poranki (bardzo krótkie, bo przed pracą) i popołudnia, znacznie dłuższe, spędzałam w towarzystwie dwóch kocurów. Jeden z nich to Lord, mój niegdysiejszy tymczas:) Nie będę bawiła się w antropomorfizowanie i upierała się, że mnie poznał, bo pewnie nie poznał. Ale witał przy drzwiach, domagał się głasków, pełnej miski i jeszcze więcej głasków. Jego towarzysz - choć nie wiem, jak to możliwe, głasków oczekiwał jeszcze więcej, jedzenia znacznie mniej, a w ofercie barterowej zostawiał sierść. Białą i długą, całe mnóstwo. Zdjęć im nie robiłam, więc nie zaprezentuję Wam owych dwóch dostojnych panów, aczkolwiek dodam, że spotykanie się z nimi, obserwowanie ja

Monika Sznajderman. Pusty las.

Pochodzę zewsząd i znikąd. Trudno mi powiedzieć, który kawałek Polski jest mój, z którym czuję się związana tak bardzo, że tylko tam oddycham całą sobą, tylko tam śnię same przyjemne sny i z którego nigdy, przenigdy nie chciałabym wyjechać. Mieszkam tu i tam, prześlizgując się po przeszłości miejsc zamieszkanych, oswajając je powierzchownie, bez zgłębiania tego, co było i myślenia o tym, co będzie. Wciąż czekam na to miejsce, w którym będę w sobie i u siebie.   Monika Sznajderman już takie miejsce znalazła. Oswaja je, zakorzenia się, z fascynacją bada jego przeszłość. Co więcej - przyglądając się losom wcześniejszych mieszkańców swojego miejsca na ziemi, towarzyszy im, snuje gawędę o ich nadziejach, lękach, szczęściach i smutkach. Czyta się tę opowieść całym sobą. Wędruje przez ocean, szuka przestrzeni dla własnego ja wśród dróg i bezdroży, na obczyźnie. Z podziwem patrzy się na rozkwitające miasto, dla którego to, co stało za jego rozwojem, przyczyniło się także do jego

Retro pisma (2)

    Już z zapowiedzi na okładce, tej traktującej o rocznicy bitwy pod Małogoszczą, wnioskować można czemu zostanie poświęcony numer 20 Płomyka. I faktycznie - zaczyna się bowiem czasopismo artykułem o tym, jak było dawniej, by płynnie przejść do wspomnień p. Józefy Łabędzkiej, która będąc dzieckiem obserwowała zachowania Moskali szukających w domu szlachty powstańców. opowiada również o fortelu zaproponowanym przez matkę, który uratował życie jednemu z poruczników polskich. W numerze zamieszczono sześć rycin Artura Grottgera i krótki biogram malarza. Wspomniany został również Romuald Traugutt. Cześć numeru poświęcona jest Polakom na Syberii, czy też wspomnieniom stamtąd. Między Dybowskim, a Piłsudskim przywołany został Wacław Sieroszewski, pełniący ówcześnie funkcję Prezesa Polskiej Akademii Literatury, a w 1879 wysłany przez sąd wojenny na Syberię. Płomyczki maja o wiele weselszy klimat. Są wiersze o padającym śniegu, o raku, który chodzi wspak (M.A. Kasprzyckiej), opowiadani

Dla dzieciaków (41)

Tracy Packiam Alloway, Tajemnica króliczej karmy,  Sam na placu zabaw,  Doskonały projekt, Przygoda z mapą Cztery książeczki dr Tracy Packiam Alloway mają przygotować czytelników w wieku 4+, oraz ich rodziców, do akceptowania innych niż standardowe zachowania. Napisawszy słowo standardowe zastanowiłam się czy takie w ogóle istnieją. Ale pewnie tak, skoro pewne reakcje na bodźce okazują się być specyficzne... Wracając do książek - mowa w nich o autyzmie, dysleksji, stanach lękowych i ADHD. Grafiki i język są dostosowane do percepcji cztero- i pięciolatków, dzieciaki występujące w książeczkach robią to, co ich czytelnicy - bawią się na placu zabaw, chodzą na wycieczki, przygotowują w szkole wspólne zadania, czy też po prostu, chodzą do szkoły opiekując się mieszkającymi w klasie zwierzakami.  Podoba mi się wymowa tych historii - w bardzo wyraźny sposób jest podkreślone to, co dziecko (autystyczne, dyslektyczne, nadpobudliwe czy lękowe) ma dobrego i wyjątkowego (świetna pam

Czwartki z Bocheńskim (1)

Marta Sapała. Na marne / Miesięcznik znak nr 776

Marta Sapała jesienią odwiedziła bibliotekę, a ja - przyznaję ze wstydem - po jej książkę sięgnęłam dopiero teraz. Zgodnie jednak z moją teorią głoszącą, że książki czytamy w korelacji z potrzebami - czas na lekturę jest idealny. Najwyraźniej właśnie teraz miałam czytać o tym jak wielka jest skala tego, co marnujemy. A marnujemy głównie jedzenie. Na marne obudziło we mnie sporo emocji. To książka, z której nie tyle poznałam liczby i dane statystyczne, ale w której skonfrontowałam się z własnymi zakupami i tym, co wyrzucam do śmietnika. Zrobiłam też przy okazji rachunek sumienia dotyczący tego, jak gospodaruję, jaki mam styl tzw. prowadzenia kuchni, w jaki sposób zarządzam dobrami w domu. I choć nie jestem przekonana, czy chciałabym robić sobie chipsy z obierek po marchewce i ziemniakach, to wiem, że w moim domu naprawdę niewiele się marnuje.  Miesięcznik Znak , który tu przywołuję, jest w pewnym zakresie komplementarny z tym o czym pisze Marta Sapała. Co więcej, w nr

Pora na przegląd

Pierwotnie do PanDoktora miała pojechać Nusia, na kolejne zastrzyki - antybiotyk i przeciwzapalny. Okazało się jednak - po wnikliwym wczytaniu się w książeczki - że Miya powinna być zaszczepiona. Kilka dni wcześniej do Amber przyplątało się zapalenie spojówek, a Ronda kilka razy zwymiotowała w sposób mocno nieładny. I tak oto w czwartek pojawiliśmy się w gabinecie razem - trzy koty, pies i personel ludzki.  Jako że już poprzednia dawka antybiotyku o przedłużonym działaniu kompletnie nie zrobiła wrażenia na zmianie jaką Nusia od przeszło roku ma na języku, zaniechaliśmy zastrzyku decydując się jedynie na coś, co uśmierzy ból. Nuś najwyraźniej jednak czuje się ciut lepiej, bo waga wskazała więcej niż w poprzednio, a i syczenie na PanDoktora było wyjątkowo udane. Amber broniła się przed wejściem do gabinetu, potem dość niechętnie dała sobie zajrzeć w oko, ale skoro wizyta polegała tylko na oglądaniu, przebolała. Nieco się pokręciła, przycupnęła na wagę (nie tylko w sposób wi

Roz Chast. Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym

Roz Chast jest rysowniczką w New Yorkerze, gdzie opublikowała mnóstwo ilustracji. Jest również autorką kilku książek, a ja chcę zwrócić Waszą uwagę na jedną z nich. Choćby z powodu tego, że jest to idealna książka dla nas - dorosłych dzieci starszych rodziców. Drugim powodem - dla niektórych być może ważniejszym - jest to, że historie zamieszczone w Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym są realne i stanowią doświadczenie rodzinne Roz Chast. Autorka opisuje relacje z rodzicami i ich oraz swoje podejście do coraz mniejszej sprawności fizycznej i intelektualnej mamy i taty. Ma męża, dwoje dzieci, mieszka dość daleko od rodziców i pamiętając o różnych niezbyt dobrych doświadczeniach z dzieciństwa unika pojawiania się w domu rodzinnym. Gdy wreszcie tam trafia odkrywa z przerażeniem, że jej rodzice się zestarzeli, a to, co drażniło ją w ich zachowaniu wyostrzyło się i stało się wyraźniejsze. Jednocześnie odczuwa złość na zachowanie rodziców, na pewne usztywnienie w podejściu do rzec

Retro pisma

    Nie pamiętam już jak trafiły w moje ręce. Są podniszczone, oprawione w brzydką okładkę, niektóre kartki mają naderwane, z obrazki, rebusy ktoś kolorował, rozwiązywał, a to ołówkiem, a to kredkami. Bez względu jedna na to w jakim są stanie sprawiają jedno - że ze zdumieniem wracam do lat trzydziestych XX wieku, czytam teksty dla dzieci pisane w międzywojniu i cieszę się, że przetrwały. By otrzymywać przez rok, w prenumeracie Płomyczek należało zapłacić 11 zł i 30 gr, Płomyk był droższy - kosztował 14 zł i 40 gr. Tym, którzy mieli w domu dzieci i młodsze, i ciut starsze wydawca zaproponował wspólną cenę obydwu pism - 21 zł 60 gr. Redaktorką Płomyczka była Janina Porazińska, wydawcą, w imieniu Związku Nauczycielstwa Polskiego, Józef Włodarski. Trzecią ważną osobą wymienioną w stopce jest Michał Bylina, kierownik artystyczny. W Płomyku role te spełniali kolejno M. Kotarbiński i St. Machowski (ten drugi był też wydawcą) oraz K. Pieniążek. Wiersze, mnóstwo poezji, kró

Dla dzieciaków (40)

Reeli Reinaus, Żona dla taty! Kaisę wychowuje tata, bo jej mama zmarła dawno temu. Jest im we dwoje dobrze, poukładali sobie świat, gdy nagle tata pyta, czy córka nie miałaby nic przeciwko, gdyby on się ożenił. Kaisa już, oczyma wyobraźni, widzi przyjęcie ślubne, ale zostaje sprowadzona na ziemię - tata jeszcze nie ma wybranki, rozważą dopiero rozpoczęcie poszukiwań. Córka postanawia go w tym wspierać i - dzięki przyjaciółce, której mama wciąż szuka tego właściwego mężczyzny - doradza mu jak poznawać kobiety, jak rozmawiać na randkach i która z kandydatek będzie idealną żoną dla niego oraz idealną macochą dla niej. Świetna, ucząca otwartości i szczerości książka. Piękny przykład zdrowych relacji ojca i córki, jeszcze piękniejszy przegląd typów kobiecych. Polecam serdecznie. [3 lutego Wydawnictwo Widnokrąg odwiedzi Bibliotekę (wraz z Wydawnictwem Dwie Siostry) - zapraszam na spotkanie - KLIK ] Gordon Korman, Nienauczalni Kiana na czas jakiś przeprowadza się

Patron roku

Senat Rzeczypospolitej Polskiej ustanawia rok 2020 Rokiem Ojca Józefa Marii Bocheńskiego, by w 25. rocznicę śmierci oddać hołd temu wybitnemu naukowcowi, kapłanowi i patriocie. ( KLIK  i nieco poważniej KLIK ). Co roku Sejm i Senat wskazują osoby i wydarzenia, które patronować będą kolejnemu rokowi. Latem 2019 r. wybór Senatu padł na o. Józefa Marię Bocheńskiego, filozofa, logika, dominikanina. Żył długo, wiele pisał, wiódł ciekawe życie. Wśród jego publikacji znajdziecie te poświęcone marksizmowi i leninizmowi, sensowi życia, logice, patriotyzmowi i nacjonalizmowi. Ja chciałabym przybliżyć Wam dwie, które szczególnie mocno złapały mnie za serce. Mówię tu o Stu zabobonach i Podręczniku mądrości tego świata . 

Trent Dalton. Chłopiec pochłania wszechświat.

Długo zastanawiałam się, czy książka Trenta Daltona powinna trafić na piątkową listę lektur dla młodych czytelników. Uznałam jednak, że niekoniecznie; istotniejsze jest, by - zanim trafi do młodych ludzi - trafiła w ręce dorosłych. Eli Bell mieszka wraz bratem, mamą i jej partnerem na przedmieściach Brisbane. Jest początek lat osiemdziesiątych. Starszy brat chłopca, geniusz, posługuje się z otoczeniem gestami i pisząc w powietrzu. August i Eli są zżyci tak bardzo, jak tylko bracia potrafią i choć czasami - także jak to między braćmi - mają inne poglądy czy zainteresowania, są dla siebie wzajemnie ostoją. Taką ostoją jest dla nich, a szczególnie młodszego z nich, Lyle, partner matki, który najpierw wciągną ją w świat narkotyków, a później ją z niego wyciągnął. Teraz, oboje już czyści (aczkolwiek obecni na rynku handlowym) starają się stworzyć chłopcom normalny dom. Lyle, potomek migrantów z Polski, pragnie dać swoim bliskim spokojne, dostatnie życie. Eli Bell ma jeszcze jednego

Tęsknię

Gdy dzwoni budzik, a ja nie czuję jej ciężaru na sobie. Gdy podnoszę głowę z poduszki i nie widzę jej obok. Gdy w drodze z łóżka do łazienki zatrzymuję się przy każdym Kociokwiku, głaszczę i witam się z nimi, a jej nie ma i nie mogę z nią rozpocząć dnia. Gdy nie drapie w drzwi łazienki, by oznajmić, że ona chce patrzeć jak myję zęby, więc czemu odgradzam się drzwiami? Gdy sięgam po miski i rozstawiam tylko 5, a ręka chce postawić obok jeszcze 6. Gdy wieczorem, opatulona w koc, zerkam w tę część pokoju, w którym stoi jej ulubione legowisko i poza poduszką nic go nie wypełnia. Gdy w nocy nie śpię i nasłuchuję oddechów - brakuje mi jej posapywania tuż koło mojego ucha. Tęsknię. I wtedy tłumaczę sobie, że to idealny przykład sytuacji, w której hipotetycznie chcielibyśmy się znaleźć mówiąc komuś - gdybym tylko mógł, zabrałbym twój ból. Nie pozwoliłam jej cierpieć...

Anna Cieślar. Berdo.

O debiutanckiej powieści Anny Cieślar wspomina się jako o historii miłości rodzicielskiej. Ja tej miłości jednak nie dostrzegam. A jeśli już - jakąkolwiek - to w zupełnie innym miejscu. Bo też miłością i przywiązaniem darzy sześciolatka Millionen Jahren, mieszkający niedaleko Berda i jego syna, starszy wiekiem i doświadczeniem artysta piszący ikony. Miłość i wiele szacunku to coś, co zwierzętom spotykanym w bieszczadzkich lasach, ofiarowuje Radek, syn kłusownika. Miłość to także coś, co czuł Mędrzec Świata, gdy jeszcze był Jerzym Pełką, do swojej klaczy - Lulu.  I wreszcie - miłość okazują zwierzęta: wilki Zev i Wida, sobie wzajemnie i swojemu potomstwu oraz psy Kanczi i Aron, swoim ludziom. Radek, co w pewien sposób jest wpisane w naturę dziecka, kocha tych, których ma przy sobie; z tym, że Millionen Jahren to dla niego bezpieczna miłość, a miłość do ojca jest podszyta strachem. Miłości ojca do syna nie widzę w tej opowieści. Jest za to mnóstwo zniecierpliwienia, niechęci, braku

Dla dzieciaków (39)

Lucy Branam, Rogerio Coelho, Ośmiornica na dachu Przecudna graficznie, nieco abstrakcyjna opowieść o tym, ze w pewnym mieście, na pewnym domu pojawiła się ośmiornica. Zaniepokojeni mieszkańcy zastanawiali się co z nią począć, a gdy postanowili poczekać na rozwój sytuacji okazało się, że niespodziewana lokatorka jest bardzo dobrze wychowana i bardzo pomocna. Ładne, tak po prostu.  Lauren Wolk, Rok, w którym nauczyłam się kłamać Pensylwania, rok 1943. W spokojnym, acz z docierającymi informacjami o II wojnie światowej, miasteczku, wśród zwyczajnych ludzi mieszka jeden, którego zwyczajnym nazwać nie sposób. To Toby - pojawił się znikąd, a wieści o nim, że jest dziwakiem, który stał się taki po tym, jak brał udział w wojnie, tworzą atmosferę niepewności wokół niego. Ale owa atmosfera, podobnie jak miasteczko pozostaje uśpiona. Do czasu w którym pojawia się Betty, przysłana za niesubordynację wnuczka jednych z szanowanych mieszkańców. Tyle tylko, że jej zachowanie nie za

Anthony McCarten. Dwóch papieży.

Jakie to szczęście, że najpierw obejrzałam film, a potem wyczytałam się w książkę. Gdybym zrobiła odwrotnie - czułabym się rozczarowana, a tak miałam doskonałą okazję, by pogłębić wiedzę, poszerzyć znajomość postaci obydwu papieży i ich wpływu na Kościół. Opowieść filmowa, choć poważna, pokazująca trudne momenty w życiu obydwu kardynałów, niesie ze sobą również przesłanie o przyjaźni, o wspólnocie (nie myśli, czy sposobu bycia) doświadczenia odpowiedzialności bycia papieżem. Ojcem Kościoła, tym, którego słowa i decyzje mają wpływ na życie wielu milionów ludzi. To piękny pokaz tego, w jakim momencie należy powiedzieć koniec , ale też pokaz samoświadomości. Mocno zarysowany został także konflikt w sposobie pojmowania posługi wiernym, zarówno tej kapłańskiej, kardynalskiej, jak i papieskiej.  A jednak bez lektury książki Anthonego McCartena czułabym się uboższa. Uboższa o wiedzę o obydwu mężczyznach, którzy są papieżami. Już na samym początku książki autor zadaje klu