Przejdź do głównej zawartości

Retro pisma (2)

  

Już z zapowiedzi na okładce, tej traktującej o rocznicy bitwy pod Małogoszczą, wnioskować można czemu zostanie poświęcony numer 20 Płomyka. I faktycznie - zaczyna się bowiem czasopismo artykułem o tym, jak było dawniej, by płynnie przejść do wspomnień p. Józefy Łabędzkiej, która będąc dzieckiem obserwowała zachowania Moskali szukających w domu szlachty powstańców. opowiada również o fortelu zaproponowanym przez matkę, który uratował życie jednemu z poruczników polskich. W numerze zamieszczono sześć rycin Artura Grottgera i krótki biogram malarza. Wspomniany został również Romuald Traugutt. Cześć numeru poświęcona jest Polakom na Syberii, czy też wspomnieniom stamtąd. Między Dybowskim, a Piłsudskim przywołany został Wacław Sieroszewski, pełniący ówcześnie funkcję Prezesa Polskiej Akademii Literatury, a w 1879 wysłany przez sąd wojenny na Syberię.

Płomyczki maja o wiele weselszy klimat. Są wiersze o padającym śniegu, o raku, który chodzi wspak (M.A. Kasprzyckiej), opowiadanie o dzieciach, dla których słup ogłoszeniowy, z barwnymi afiszami cyrkowymi i teatralnymi jest doskonałą rozrywką. Maria Kruger napisała artykuł zatytułowany O wychowaniu i odżywaniu waszych piesków, w którym radzi między innymi, aby nie prowadzać psa w obroży, a na szelkach i przypomina, że namordnik powinien być obszerny i niemęczący. Pamiętacie piosenkę o Marynie, której Maciek kazał gotować pierogi? Gdyby ktoś życzył sobie pograć w trakcie śpiewania, to znajdzie w Płomyczku z 18 stycznia 1933 r. nuty. Przywołano również legendę kaszubską o świętej Pani, która rybakom pomogła, R. Turońska napisała opowiadanie o nowej zabawie zaproponowanej dzieciom przez koleżankę Stefcię przybyłą niedawno do szkoły, a Hanna Ożogowska napisała wiersz o Wojtusiowej izbie i ławie, przy której odbywa się najlepsza zabawa. Na końcu pisma redakcja zamieszcza rebusy, zagadki, uzupełnianki, także te od młodych czytelników. Na przykład takie:
Ma skrzydła a nie lata
Jak wiatr, to woła" ta-ta-ta...
Coś w nim stuka i miele,
da pewnie mąki wiele.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k