Przejdź do głównej zawartości

Joanna Jagiełło. Zielone martensy.


Choć Szekspir pisał, że zazdrość jest potworem z zielonymi oczyma, to moje skojarzenia z zielenią są zdecydowanie bardziej pozytywne. Nadzieja i przyroda, relaks, odpoczynek, to co ciepłe, miłe i bezpieczne.

Być może  podobne skojarzenia ma Opta - jedna z bohaterek doskonałej powieści Joanny Jagiełło – i dlatego właśnie chadza w zielonych martensach. To widoczne z daleka buty oraz umiejętność szukania we wszystkich życiowych wydarzeniach ich dobrej strony, wyróżniają dziewczynę spośród rówieśniczek.

Drugiemu bohaterowi książki, Feliksowi, jakby na przekór imieniu, jest dużo trudniej niż Opcie dostrzegać pozytywne aspekty codzienności.  Niepozorny wygląd, brak umiłowania sportu, młodsza siostra, mama pracująca za granicą i babcia, która – gdy choruje – wymaga daleko posuniętej opieki chłopaka, sprawiają, że trudno mu nawiązać relacje z koleżankami i kolegami ze szkoły, a i z akceptacją tego, co stało się jego udziałem, ma kłopoty.

Spotkanie tych dwojga, tak różniących się od siebie nastolatków, otwiera ich na nowe doświadczenia, pokazuje im to, że choć ich rodziny są niezbyt przystające do idealnego, promowanego modelu 2+2, to można w nich odnaleźć miłość, wzajemny szacunek, bliskość.

Joanna Jagiełło ma ową przecudowną zdolność pisania o sprawach młodych ludzi, jakby one wciąż dotykały ją osobiście. Udanie przedstawia kwestię relacji szkolnych i trendu, w którym należy mieć odpowiednie ubranie, wyposażenie i sprzęt, by być lubianym. Pokazuje, jak wymagające potrafi być życie, gdy jest się sierotą (obojętnie, czy pół sierotą, czy eurosierotą) i przed jakimi wyzwaniami codziennie stawia tych, którzy na etapie kształtowania osobowości i relacji ze światem, szukają swojego w nim miejsca.

Dużo można się z tej książki nauczyć. Owszem, adresowana jest do nastolatków, ale myślę, że i ich rodzice powinny do niej sięgnąć.

Polecam.

Komentarze

natanna pisze…
Uwielbiam zielony kolor i gdyby ktoś mi takie martensy podarował to chodziłabym w nich nie zważając na swój babciny wiek.
Prawie nie czytuję książek o młodzieży, bo ze swojej wyrosłam a wnuków nie wiem czy się doczekam. Jednak ta książką zostałam zainteresowana, bo tez porusza wiele ważkich współcześnie tematów i jest wyraźnie inna na tle tego co dzisiaj się pisze i wydaje o młodzieży.

Zapytam i nią w bibliotece a jak jej nie maja to ja podsunę.

Załączam pozdrowienia.
Monika Badowska pisze…
Lubię książki dziecięce i młodzieżowe. Obserwuję jak zmienia się sposób pisania, jak w inny sposób niż wcześniej, Autorzy próbują opisywać to, co się nie zmienia - to co dotyczy każdego dziecka i nastolatka.

Pozdrawiam:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k