Przejdź do głównej zawartości

Vanessa Farquharson. Zieloni śpią nago.


Pewnie nie zauważyłabym tej książki, gdyby nie to, że stała wśród wielu innych polecanych letnich lektur na specjalnym regale przygotowanych przez bibliotekarki. Pożyczyłam, zaczęłam czytać i czytałam wiedziona jedynie chęcią solidnego doczytania, żeby przekonać się czy to, że książka nie spodobała jest uzasadnione.

Jest.

Dziennikarka czasopisma National Post w lutym 2007 roku postanowiła zmienić swoje nawyki i zostać osobą świadomą ekologicznie. Obiecała sobie i czytelnikom, założonego w celu wytrwałości w postanowieniu, bloga, że każdego dnia będzie wprowadzała jedną zmianę. Każdy z miesięcy, w książce, stanowi spory rozdział, bo choć Autorka nie opisuje wszystkich wymienianych na początku miesiąca zmian, to kilka z nich uznaje na tyle ważne, by szczegółowiej o nich napisać.

Mamy zatem: zatrzymuj się wyłącznie w hotelach przyjaznych środowisku, bierz dwuminutowe prysznice, nie używaj piekarnika, przykręć termostat, śpij nago, susz naczynia na półce zmywarki, nad roślinami, prasuj ubrania tylko na specjalne okazje, naucz się szyć i naprawiać ubrania, jedz lody w wafelku, a nie plastikowym pojemniku, rób dżemy i przetwory, kupuj wyłącznie używany sprzęt sportowy, czyli kompletnie wszystko, wymieszane ze sobą i dotykające mniejszych i większych obszarów życia.

I byłoby miło, gdyby nie to, że Autorka niemalże każdą podejmowaną zmianę torpeduje czyniąc to w stylu trzpiotowatej dziewoi, która owszem - chce być ekologiczną, ale wolałaby nie wprowadzać żadnych rewolucji w życiu. Czasami odnosiłam wrażenie, że wymyślona przez nią ekologiczna nowość już od samego początku budzi jej sprzeciw i to na tyle silny, bo pisząc o niej i wdrażając ją, robiła to tak, by pokazać, że nie warto, że za mało znacząca, że nie ma powodu, by się tego podejmować.

Czas jakiś temu zapanowała moda na książki powstające na podstawie blogów projektowych. Była robiąca furorę Julie&Julia, były inne, które przekuwały pomysły na fascynację czytelników z całego świata i wreszcie formę drukowaną. Niektóre z nich są warte uwagi, niektóre znacznie mniej. Obawiam się, że Zieloni śpią nago należy do drugiej grupy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...