Przejdź do głównej zawartości

Aneta Jadowska. Szamańskie tango.


Nie wiem jak jest z Wami, ale ja o przeczytanych książkach, którymi chcę się z Wami podzielić, staram się pisać od razu po skończonej lekturze. Nie zawsze mam taką sposobność, czasami koncepcja tego, co chcę napisać kluje się zbyt długo. Zbyt długo, bo gdy upłynie za dużo czasu od chwili w której książką czytałam, do chwili, w której o niej piszę, zaczynają mi się zamazywać szczegóły i muszę czytać jeszcze raz.

Tym razem owo "muszę" było przyjemnością:)

Piotr Duszyński otrzymał w darze, od losu i swojej byłej, córkę. Uczy się być ojcem i kompletnie zapomina o tym, że ani on, ani mama Kurczaczka nie wiedzą, jak magiczną nastolatkę nauczyć być osobą o nadprzyrodzonych zdolnościach. Kiedy dziewczyna zaczyna podejmować różne próby oswojenia własnych umiejętności, wydaje się być za późno na jakiekolwiek działania. A jednak... Dla córki Witkacy jest w stanie zrobić wiele. Także to, na co nigdy wcześniej nie chciał się zdecydować...

Gdy czytałam tę zawadiacką i wcale nie będącą grzeczną historię o sile ojcowskiej miłości, pomyślałam o tym, że ubrana w sztafaż fantastyki ma szanse dotrzeć do zupełnie innego grona odbiorców niż reportaże o ojcostwie. A przecież i tu, i tu liczy się to, jak wiele dorosły jest w stanie poświęcić swojemu dziecku.

P.S. Nie, nie bójcie się - książka nie ma tonu nostalgiczno-smętliwego. Jest ostro, chwilami na granicy grozy, z dawką humoru, do której przyzwyczaiła nas Aneta Jadowska.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...