Przejdź do głównej zawartości

Lisa Lueddecke. Gdzie niebo mieni się czerwienią.



Jeśli zastanawialiście się nad tym, czy we współczesnych czasach wciąż powstają baśnie, to spieszę Was uspokoić - powstają. Co prawda, ich historia nie dzieją się w miejscach doskonale nam znanych, w świecie tu i teraz, a przenosi nas na wyspę Skane, do codzienności wśród drewnianych chat, wierzeń olbrzymy, Boginię, który komunikuje się poprzez zorzę, gwiazdozbiory i regularnie nawiedzającą ludzi zarazę.
Zieleń była typowa. Znaczyła, że Bogini jest szczęśliwa i wszystko jest tak, jak być powinno. Niebieski oznaczał śnieg, mnóstwo śniegu. Najlepiej spędzić owce i przynieść drewno na opał, zanim zaczną latać pierwsze tumany. I była jeszcze czerwień. Czerwień była inna, rzadsza. Czerwień była ostrzeżeniem. [s. 9]
Ósa umie czytać w gwiazdach. Jej matka zmarła chwilę po narodzeniu córki, zabiła ją zaraza dziesiątkująca mieszkańców wioski. Mimo, że od tamtej pory upłynęło kilkanaście lat ojciec Ósy i jej starsza siostra nie potrafią dziewczynie wybaczyć. Gdy nad Skane zapala się czerwone śwoatło wszyscy wiedzą, że kolejny raz przyjdzie im zmierzyć się z potworną chorobą. Strach mieszkańców wsi potęgują Ør, których Ósa i jej przyjaciel Ivar spotykają w lesie, Ør, którzy zabijają członków innych plemion.

Ósa wyrusza w podróż do Bogini. To u niej chce szukać odpowiedzi na pytanie jak zaradzić grozie nadchodzących dni. Wyrusza sama, bo taka jest decyzja starszych wioski. Staje wobec pokrytej śniegiem równiny, olbrzymów żyjących na szlaku wiodącym w góry, wobec nieznanego - bo stamtąd gdzie ona chce dotrzeć, nikt jeszcze nie wrócił.

Gdzie niebo mieni się czerwienią zabiera nas w świat legend, pisma runicznego kreślonego na ścianach jaskiń, w świat wierzeń, przesądów i mocy, którą daje wiara. Towarzyszyłam bohaterom opowieści Lisy Lueddecke i - jak to ja - przeżywałam bardzo mocno to, co ich spotyka. Sprawdźcie, czy i Was pochłonie ta historia.

Komentarze

Karolajna pisze…
Jakoś bardzo mnie ta książka nie kusi, ale możliwe, że dam jej szansę. ;)
Lena pisze…
Wlasnie zaczelam czytac, fajny, skandynawski klimat. Warto po nia siegnac.
bb pisze…
Wciągnęła mnie i zmroziła bez reszty. Fantastyczna!
Monika Badowska pisze…
Karolajna,
każdy lubi coś innego:)

Lena,
prawda?

Bi Bi,
:)
Unknown pisze…
BiBi - zmroziła, to dobre określenie przy tych lodowych krainach i olbrzymach. :)
Ciut mi się nawet kojarzyła z Gra o tron, ale tylko częściowo, bo chodzi o te motywy niedostępnych pustkowi, gdzie mieszka zło, magia. I trochę skojarzeń z Dzikimi, czyli tymi barbarzyńcami Or.
Magdus pisze…
Wlasnie skonczylam czytac i nie zawiodlam sie. Historia bardzo ciekawa i co wazne, akcja ani
na chwile nie staje w miejscu. Pomyslowosc autorki chyba nie ma granic:) Sporo emocji
ta ksiazka we mnie wywolala.
Unknown pisze…
Przeczytałem i mam pytanie. Ktoś wie o kontynuacji książki? Są takie plany i na kiedy jeśli tak?
lolisa pisze…
Dobra książka dla każdego kto lubi naturę podaną w surowej, zimnej formie. Dostajemy tutaj nie tylko coraz szybszą akcję ale i zmagania głównej bohaterki ze swoim najbliższym otoczeniem co zwłaszcza w wieku dorastania nie jest łatwą batalią. To debiut, chyba nic nie wiadomo o żadnej kontynuacji narazie, jednak nie ukrywam, że chętnie sięgnę po kolejna książkę autorki jeżeli tak wygląda jej pierwsza poważna historia fantasy
Jak to jest, że taki pierwsza książka i taki debiut??!! Jest już znana, bo wiem o niej z paru źródeł co powoduje, że ma już swoją markę. Szacunek dla autorski.
lolisa pisze…
Zapowiada się dobrze. Całe szczęście, że Lisa Lueddecke jest młoda a co za tym idzie będzie miała dużo czasu na pisanie kolejnych książek:D

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k