Beata Szady. Wieczny początek.



Przyznaję, że przeczytanie tej książki zajęło mi sporo czasu. Zaskakująco sporo. Gdy jednak po dłuższej przerwie wróciłam do lektury, na urlopie wśród mazurskich lasów i jezior, dostrzegłam w niej wartość większą niż wówczas, gdy czytałam ją w domu, w zupełnie innym niż mazurski czy warmiński zakątek Polski.

Beata Szady zamieszkała na czas pisania tej książki w województwie warmińsko-mazurskim. Województwie, o nazwie skrywającej dwie krainy, które rozróżnia niewielu ludzi. A jednak autorka postarała się, by owe różnice pokazać, by oddać pamięć miejscom i ludziom, by wskazać to, co inne i pokazać podobne.

Mieszkałam i na Warmii, i na Mazurach. Sporo też po tych terenach wędrowałam i doskonale wiem, o czym pisze Szady mówiąc o pewnym - zdawać by się mogło nieuchwytnym - klimacie przestrzeni kulturowej. Widziałam (a po lekturze tej książki widzę jeszcze wyraźniej) podupadające, traktowane jedynie jako problem, a nie potencjał, domy i stodoły. Wsie najeżone ruinami, bo łatwiej i taniej postawić nowe niż remontować stare. Odwiedzałam kościoły, których charakter wskazywał na to, że lata całe nie były katolickie. Patrzyłam na miejsca, które kryły w sobie ludzki strach i nienawiść do innego.

Wieczny początek do pouczająca lektura. To opowieść o świecie, który niemalże przeminął, świecie, o którego pamięć dbają już tylko nieliczni. Zadeptane turystycznie Mazury i cicha spokojna Warmia mają urok - myślę jednak, że ciekawie jest wiedzieć jaka jest ich historia i co kształtowało te ziemie i ludzi, którzy na nich mieszkają.

Gorąco polecam!

2 komentarze:

Natalia | natalia-recenzuje.pl pisze...

Mało wiem o Warmii i Mazurach. Na Mazurach byłam raz jeden w życiu, więc z pewnością przydałaby mi się lektura tej książki. Myślę, że znacznie poszerzyłaby moje horyzonty...

Monika Badowska pisze...

Natalio,
polecam całym sercem:-)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger