Przejdź do głównej zawartości

William B. Irvine. Wyzwanie stoika.

 


Wydawać by się mogło, że William B. Irvine, profesor filozofii, nie pisze o niczym odkrywczym. Jednak to, w jaki sposób przybliża nam filozofię stoików i pokazuje jak on ową filozofię przetransponował na zasady własnego życia, pokazuje jak wiele dobrego możemy czerpać od starożytnych i że filozofia - wbrew temu co kusi nas myśleć - może mieć kolosalne znaczenie na nasze życie. Jeśli jej tylko na to, w pełni świadomie, pozwolimy.

Nie zawsze mamy wpływ na to, co nam się przytrafia [...], ale zawsze mamy wpływ na to, co z tym zrobimy. Alison Botha [s. 57]

Brzmi prosto, prawda? Ale doskonale wiemy, i Wy i ja, że pewne nasze reakcje są odruchowe, a gdy tym, co nas spotyka są wydarzenia problematyczne, czy jak nazywa je Irvine, komplikacje, to najczęściej reakcje przepełnione są poczuciem krzywdy i gniewem.

Kto z Was burczał na kierowcę jadącego przed sobą, że jedzie za wolno, nieostrożnie, zbyt ślamazarnie? Kto biegł na przystanek do tramwaju wiedząc, że kolejny ma za 5 minut, złoszcząc się na wszystkich wokół? Kto używał słów mocno niecenzuralnych oblawszy się rano kawą i tym samym uważając, że jego dzień jest do niczego?

Im bardziej pozwalamy, by gniew nami zawładnął, tym bardziej niszczymy siebie. Zgodzicie się? Sama po sobie widzę, że czasami nakręcam się nadmiernie. Drążę temat, zamiast go wyrzucić z głowy, podsycam złość ukrywając je pod "zatroskaniem". Po lekturze Wyzwania stoika zacznę baczniej przyglądać się swoim reakcjom, zacznę analizować, bo do tego autor zachęca. Podpowiada również, by rozpocząć analizę od obserwacji innych, a potem skupić się na tym jak sami reagujemy. 

Irving opisuje efekt zakotwiczenia, zwany współcześnie negatywną wizualizacją i to, co dobrego może dla nas wyniknąć dzięki jej stosowaniu. Przedstawia również efekt ram interpretacyjnych, czyli metod w jakie możemy interpretować spotykające nas komplikacje. Wymienia ich sześć, a ja wciąż waham się, czy narracyjna, czy stoickich prób przemawia do mnie bardziej. Choć chyba ta druga jest mi bliższa (dałam temu wyraz w porannym instagramowym wpisie).

Wyzwanie stoika to świetna zabawa i zachęta do tego, by pracować nas sobą i swoim szczęściem. Prosto i efektywnie.

Zachęcam do lektury i podjęcia wyzwania:-)

Komentarze

Muszę przeczytać koniecznie. Czuję, że "dogadamy się" z autorem. ;) Również uważam, że filozofia może mieć i ma wpływ na życie człowieka i sama filozofią bardzo się interesuję. Do tego stopnia, że swego czasu, jako jedyna w całej szkole zdawałam ten przedmiot na maturze. :)
Monika Badowska pisze…
Natalio,
u mnie była "propedeutyka filozofii", wspominam ją bardzo przyjemnie:-)
anonimowa72 pisze…
Znowu Kochana, kusisz...
Monika Badowska pisze…
Anonimowa,
i jak mi wyszło to kuszenie?:-)

Lena, niech się nie zakurzy, nie warto;-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj