Przejdź do głównej zawartości

Agnieszka Stelmaszyk. Kroniki Archeo. Zaginiony klucz do Asgardu.


Wydane przez
Wydawnictwo Zielona Sowa

O Kronikach Archeo pisałam prawie 3 lata temu, przy okazji ukazania się pierwszej części. Dziś przedstawiam już część szóstą i nadal mam równie dobre zdanie o powieści Agnieszki Stelmaszyk, jak wówczas, gdy opisywałam "Tajemnicę klejnotu Nefertiti".

Ania i Bartek, dzieci znanych archeologów, wraz z rodzicami przebywaja na Wolinie. W perspektywie mają wyjazd na Bornholm, gdzie spotkają się z rodziną Gardnerów, przyjaciółmi rodziców (także na polu zawodowym) i ich dziećmi.

Zanim jednak Ostrowscy opuścili Wolin, podczas spaceru nadbrzeżem Dziwnej młodzi poszukiwacze tajemnic natknęli się na wydarzenie zarówno niebiezpieczne, jak i niespodziewane. Pikanterii temu, co obserwują Ania i Bartek, dodaje plotka o tym, jakoby archeolodzy znaleźli skarb Wikingów. Gdy dzieci wraz z rodzicami wyjeżdżają do Danii, robi się jeszcze ciekawiej i ryzykowniej.

Przygotowanie serii zasługuje na wielki plus. Twarda opraca, charakterystyczna grafika, dodatkowe informacje na marginesach (przyznaję, korzystałam z nich nader chętnie) i treść. Agnieszka Stelmaszyk, w atrakcyjnej formie i przyjaźnie konstruowanej opowieści, przemyca w swoich książkach dużą dawkę wiedzy historycznej, która to wiedza - jak mam nadzieję - dziś służy zabawie, a za lat kilkanaście zaprocentować może wnikliwym studiowaniem przeszłości.

Polecam serdecznie; także jako przewodniki do co ciekawszych stronach świata:-)

Komentarze

Paulina K. pisze…
Moja siostra poluje na całą serię, widzę, że warto:)
A czy z 6 latkiem można to przeczytać? Z takim zaprawionym w czytaniu, skończyliśmy "Baśniobór", obecnie kończymy 5 część Pottera.
Monika Badowska pisze…
Paulino,
warto:-)

Mamo Misi i Lucusia,
skoto macie ze sobą "Baśniobór" i "HP", to zdecydowanie polecam:-)
Czytałam wszystkie części i również jestem serią zachwycona! To wprost niewiarygodne utrzymać równy, wysoki poziom przez wszystkie sześc części! Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, mam nadzieję nie ostatni:)
Pozdrawiam serdecznie!

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...