Przejdź do głównej zawartości

Andrzej Zybertowicz. III RP Kulisy systemu. Rozmawia Joanna Lichocka.

Wydane przez
Wydawnictwo Słowa i Myśli

Tym, o czym rozmawiają Lichocka i Zybertowicz, jest system III RP, nazywany przez Zybertowicza wielopiętrowym klientelizmem. Zdaniem socjologa ów wielopiętrowy klientelizm, a mówiąc precyzyjniej – ogromna skala tego zjawiska, to największa przeszkoda w rozwoju Polski.

Klientelizm, polegający na relacjach typu patron – klient, występuje na wszystkich poziomach życia społecznego, z poziomem najwyższych władz włącznie. Skutki klientelizmu są straszliwe; system ten jest antyrozwojowy, obniża jakość zarządzania i demoralizuje, kreuje podłą tkankę społeczną – podsyca niewiarę w to, że nie można godnie do czegoś w życiu dojść. [s. 123]

Zdaniem Zybertowicza istotne jest to, że klientelizm nie tylko występuje powszechnie, ale że stanowi strukturalną cechę systemową, jest wpisany w system. Ludzie o tym wiedzą i dostosowują się do istniejącego systemu; przeważnie nie z tego powodu, że są z gruntu złymi ludźmi, tylko dlatego, że nie znają innego sposobu na funkcjonowanie w społeczeństwie. Powstaje zatem błędne koło, bowiem klientelizm wytwarza postawy, które są niefunkcjonalne rozwojowo. [s. 195]

Lubię czytać i słuchać Zybertowicza. Jest to socjolog mówiący rzeczy ciekawe, mający dużą erudycję w wielu dziedzinach, posługujący się precyzyjnym językiem, zachowujący stosowny dystans badacza do zjawisk, o których się wypowiada. Profesor nie tylko opisuje rzeczywistość, nie tylko daje diagnozy, a te są jak najdalsze od publicystycznych uproszczeń i naiwności, ale również przedstawia rekomendacje, mówi co robić, aby budować silną Polskę.

W diagnozach Lichocka i Zybertowicz czasami się nie zgadzają; raz jest to różnica niewielka, innym razem dość poważna; podobnie przedstawia się rzecz z rekomendacjami – dziennikarka i profesor mocno się spierają, zwłaszcza pod koniec książki.

Lichocka w tej rozmowie wypadła bardzo dobrze; przedstawia ciekawe tezy i, co istotne, rzetelnie je argumentuje. Takich rozmów brakuje w mainstreamowych mediach, ale nie tylko takich rozmów w mainstreamowych mediach brakuje. Ostatni rozdział książki zaczyna się tak:

Lichocka: - Trochę się w tej książce przechwalamy, że udało nam się odkodować system III RP.
Zybertowicz: - Gorzkie to przechwałki. Nawet nie dlatego, że pewnie nie wyczerpaliśmy tematu, ale przez to, że w próbach całościowej analizy systemu jesteśmy niemal odosobnieni. W normalnie funkcjonującej sferze publicznej, w której demokracja ma także wymiary deliberatywne, gdzie podstawowe kwestie są rozważane w racjonalnej rozmowie, taki głos jak nasza książka byłby czymś na porządku dziennym. Analiz systemu byłoby mnóstwo; nawiązywałyby one do siebie nawzajem. Gdyby w Polsce istniał obszar faktycznego dialogu, to część dziennikarzy, intelektualistów, uczonych, a także bardziej inteligentni politycy braliby w nim udział. [ss. 315-316]

No właśnie, „w normalnie funkcjonującej sferze publicznej”. Rzecz jasna termin „normalny”, w odniesieniu do sfery publicznej, nie jest terminem precyzyjnym i można dyskutować o tym, co to znaczy, że sfera publiczna funkcjonuje normalnie, ale chyba – i to jest moja opinia – większość ludzi czuje, że system wielopiętrowgo klientelizmu nie jest normalnym systemem. Przynajmniej mam nadzieję, że wielu ludzi chciałoby czegoś więcej, niż tego, że mogą zmienić samochód, kupić nowe meble do domu, decydować, czy kupić już sobie telewizor 3D i z jakiej półki cenowej, samemu, zupełnie suwerennie, wybrać smartfona i tablet dla siebie. [s. 182]

Komentarze

Marlow pisze…
Klientelizm, o którym pisze Zybertowicz to chyba akurat uniwersalna, niestety, cecha polityki i dobrze się miała za każdych rządów.
Monika Badowska pisze…
Marlow,
ok, ale masz na myśli każde rządy na świecie, czy każde rządy w Polsce? I dalej - widzisz różnicę między skalą klientelizmu w Szwajcarii, USA, Wielkiej Brytanii, a skalą klientelizmu w Polsce? :-)
Marlow pisze…
Nie śledzę życia politycznego gdzie indziej tak, że nie wypowiadam się na temat innych państw ale zdaje się, że prezydent Niemiec podał się do dymisji z powodu "klientyzmu" a ex-kanclerz Niemiec robi deal'e w spółce. W Hiszpanii, Francji i Włoszech od czasu do czasu wybuchają afery dotyczące finansowania partii politycznych - mam wrażenie, że na tym tle utrzymujemy się w "normie", no może w górnej granicy normy :-).

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k