Przejdź do głównej zawartości

Przedsennie z Kociokwika

Sara pochrapuje na dywanie, tuż obok łóżka. Dzięki Waszej hojności i przygarnięciu książek, na spacerach widać psicę z daleka. Wszyscy znajomi chwalą zakupy, a i ona sama wędruje jakby raźniej, dumnie zadzierając ogon do góry. Ot, magiczne właściwości czerwieni :)


Ostatnio spacerujemy tylko powiązane smyczą. Niemalże przy samych torach tramwajowych można spotkać sarny czy zające, więc profilaktycznie nie daje Sarze wolności podczas spacerów, skazując ją na dreptanie tam, gdzie 320 cm smyczy pozwoli. 


Nusia śpi pod moim lewym łokciem. Jeszcze chwil kilka temu myła się, szczególnie uwzględniając w owym pucowaniu nogę, którą głaskałam, ale teraz leży pogrążona we śnie i cichutko, acz miarowo, oddycha.


O dziwo wolne pozostaje miejsce przy kaloryferze. Gusia wyprowadziła się kilka dni temu do koszyka na koty ustawionego na szafce bieliźnianej (niegdysiejszy katalog biblioteczny) i tylko nocą przywędrowuje, by ułożyć się między moimi łopatkami i gniewnym powarkiwaniem witać każdą zmianę sennej pozycji.

Ostatnio nieco schudła, ale zatargana do PanDoktora warczała na niego tak jak zwykle, a PanDoktor pocieszył, że pół kilo mniej tylko się przysłuży jej kondycji. Więc upchnęłam niepokój gdzieś głęboko, co ja mówię - upchnęłam... Próbuję upchnąć, bo on i tak co i rusz wyłazi... Ale do kogoś trzeba mieć zaufanie, a ja do PanDoktora mam.


Sisuleńka okupuje łazienkowy kosz. Kaloryfery wciąż grzeją, więc tam jest najprzyjemniej. Nad ranem sprawdza jak głęboko śpię i pomiaukuje przy lustrze dopominając się o jedzenie, które jest w misce. Gdy wstaję i przynoszę ją do łóżka, przytulam i zasypiam z wtulonym w nią nosem, okazuje się, ze nie tyle o jedzenie, a o uwagę szło.


Wojtek, pod czujnym i opiekuńczym okiem Kavki, eksploruje nowy dla siebie świat. Najchętniej siedzi w progu i spogląda ze zdumieniem na to, co takie wielkie. A nocą zasypia schowany pod kołdrę tuż obok Mamy, choć tylko wówczas, gdy osiągnie consensus z Kavką. Bywają noce, że obydwoje wizytują Domowniczkę, bywają także takie, że tylko jedno z nich. Na jakich zasadach ustala się kto ma dziś prawo spać z Panią, nie wiemy, ale efekt jest zawsze przyjemny.


Uświadomiłam sobie właśnie, że nigdy nie pokazałam Wam królika, który również zamieszkuje ową Arkadię, do której przeprowadził się Wojtek. Królica Łatka, której klatka stoi na właściwym podwyższeniu i tuż obok pieca oraz kociego drapaka, postanowiła zaanektować drapak dla siebie. Wyskakuje z klatki, rozsiada się na drapaku i fuczy na koty, które próbują nieśmiało odzyskać swoje terytorium. Zrobię jej zdjęcie przy najbliższej okazji:)

Zwierzyniec już śpi. Pora chyba i na mnie - jutrzejsza pobudka będzie tym milsza, im szybciej zgaszę dziś światło.

Spokojnych dni z Waszymi ulubieńcami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k