Przejdź do głównej zawartości

Książki (na sprzedaż) = szelki (dla Sary)

Sara w tym roku obchodzi 12 urodziny. Z tej okazji chciałabym sprezentować jej nowe szelki i smycz. 

Poprzednie miała z firmy sali.pl i, będąc pewna jakości i rozmiaru, ponownie zamierzam skorzystać z ich sklepu. Dotychczas Sara nosiła na sobie zieleń, tym razem mam ochotę ozdobić ja na czerwono.

Szelki, jakie się mi marzą, wyglądają tak:


Kosztują 41 zł. Do tego smycz, regulowana, o długości 320 cm, w cenie 32 zł. W sumie - 73 zł. Na poczet zakupu szelek Sarze jestem gotowa rozstać się z niektórymi książkami :) Oto one:


Audrey - 23 [nowa]
Tajemna historia - 25  [nowa]
Lekcje z pingwinem - 18  [nowa]
Ptasie ulice - 5
Miasteczko Ostatnich Westchnień - 10
Równoumagicznienie - 5
Panowie i Damy - 10
Barwa ciszy - 12

Mam nadzieję, że zainteresują Was książki, a ja wkrótce będę mogła zaprezentować na blogu zdjęcie Sary w nowych, czerwonych szelkach:) Zapraszam!

P.S. Koszty przesyłki (pocztą/paczkomatem) pokrywa kupujący.


Edycja:

Audrey - 23 [nowa] - rezerwacja
Tajemna historia - 25  [nowa] - sprzedana
Lekcje z pingwinem - 18  [nowa] - sprzedana
Ptasie ulice - 5 - sprzedana
Miasteczko Ostatnich Westchnień - 10 - sprzedana
Równoumagicznienie - 5
Panowie i Damy - 10 - sprzedana
Barwa ciszy - 12 - sprzedana

Dziękuję:)

Komentarze

zu pisze…
Panowie i damy-chcę!
Agnesto pisze…
Spełnijmy swoje marzenia nawzajem!
Poproszę:
"Audrey..."
"Ptasie ulice"
Rachunek za całość z przesyłką poprosze na agn.grabowska@autograf.pl

Sara będzie mieć piękną "uprząż" ;-)
Monika Badowska pisze…
Agnesto,

Audrey jest zarezerwowana, dam znać jeśli osoba, która wykazała zainteresowanie podejmie decyzję. "Ptasie ulice" odkładam i dziękuję za chęć dołożenia cegiełki do prezentu dla Sary:)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...