Przejdź do głównej zawartości

Marcin Szczygielski. Teatr Niewidzialnych Dzieci.


Przyznaję, to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcina Szczygielskiego. Pierwsze, bo boję się elementów grozy w powieściach, a w powieściach adresowanych do młodego czytelnika szczególnie. Do sięgnięcia po Teatr Niewidzialnych Dzieci skłoniła mnie I nagroda IV Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren; staram się czytać wszystkie nagradzane w tym konkursie książki.

Narratorem powieściowej historii jest Michał, dziesięciolatek, wychowanek Domu Dziecka. Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym i jako jedno z nielicznych mieszkańców bidula jest sierotą. Wkrótce ze Śląska przenosi się na Lubelszczyznę, a że akcja książki rozgrywa się w 1981 roku, wkrótce okazuje się, że Historia zazębia się także z losami chłopca z sierocińca.

Uległam opowieści Marcina Szczygielskiego. Uwierzyłam w opisane przez niego historie, czułam emocje dziecięcych bohaterów, niemoc i chęć walki dorosłych. 

Wiem, że przeczytam również pozostałe powieści Szczygielskiego. Przeczytam koniecznie!

Komentarze

Przeczytaj, bo warto. Książki mają drugie dno (i trzecie chyba też), a historię w nich zawarte nie są straszniejsze niż otaczająca nas rzeczywistość.
Unknown pisze…
Apo,
dodałam już do bibliotecznego schowka resztę książek.
Pozdrawiam i dziękuję za rekomendacje:-)
Unknown pisze…
Ta książka ma cudowną grafikę! Chyba wpisze sobie ją na listę. Tak wiem, niby się nie powinno tak po okładce, no ale trudno :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k