Przejdź do głównej zawartości

Holly Bourne. To zdarza się tylko w filmach.


Audrey niegdyś uwielbiała romantyczne filmy. Niegdyś czyli jeszcze wtedy kiedy nie wiedziała, że tata założy nową rodzinę, w której ona i jej brat, będą funkcjonować na granicy dobrego smaku, a jej cudowny chłopak okaże się być nie tak cudownym chłopakiem? Może jeszcze przed tym, gdy musiała patrzeć na pogrążającą się w rozpaczy i alkoholu matkę, która nie umiała pogodzić się z odejściem męża? I przed tym, kiedy była jedyną osobą starającą się udźwignąć rozpad rodziny, podczas gdy jej starszy brat wygodnie zdezerterował do miasta odległego o godzinę jazdy od domu, na studia, a Milo spacerował z nową dziewczyną nie bacząc na to, że jego zachowanie wobec Audrey było i jest zdecydowanie niewłaściwe?

Szkoła i praca w kinie są dla dziewczyny na tyle absorbujące, by nie musiała zbyt szybko wracać do domu i spędzać w nim za dużo czasu. Gdy dodatkowo okazuje się, że kolega z pracy wraz ze swoimi przyjaciółmi, realizuje film o zombie, dziewczyna angażuje się. I nie tylko w film - również emocjonalnie w znajomość z Harry'm Liptonem.

To zdarza się tylko w filmach jest opowieścią o dojrzewającym uczuciu, rozsądku, który nie pozwala dać się skrzywdzić ponownie, szacunku do samej siebie i bliskości, którą dobrze z jest odkrywać z kimś komu ufamy. Historia skomplikowanego życia rodzinnego Audrey przeplata się z jej doświadczeniem dorastania, budowania własnej tożsamości, relacji z rodziną, przyjaciółmi i chłopakiem. 

Powieść Holly Bourne ma ciekawy wydźwięk. Spróbujcie, czy się Wam spodoba.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...