Przejdź do głównej zawartości

Dom cichy, spokojny...

Kocie dzieciaki wróciły do domu, a mnie wciąz jest nieswojo, gdy wchodzę pod prysznic i nie ma tuż obok mnie Jerzyka. Z. dziwi się brakowi Szczawinki na balkonie. Ech, łapią za serca kociątki, łapią...


Sisulka wciąz jest na lekach regulujących wygląd paszczy. Dziś planujemy obejrzeć dziąsła i ewentualnie, po uzgodnieniu z lekarzem, zmniejszyć dawkę. Na czas pobytu dzieciaków Sisi nieco zachrypła, ale teraz głos jej wrócił i wita mnie donośnie przy wchodzeniu do mieszkania.


Nusia po pobycie dzieciaków nieco się zaokrągliła, więc podejmujemy próby pracy z kotem. Bieganie z myszką, gonienie kasztanów i różne takie. Noce spędzamy razem; kocinka jest takim samym śpiochem jak ja i śpi na mnie od wieczora (dość wczesnego), aż do (także wczesnego) ranka. 


Wojtuś co wieczór wchodzi do wersalki i nawołuje Szczawinkę i Jerzyka. Przecież byli, ganiali się z nim i teraz gdzie są? Przez dwa pierwsze dni ich pobytu mieszkał na szafkach kuchennych, a później zapałał do nich tak dużym uczuciem, że wciąż przeżywa ich brak.


Gusia niespecjalnie przejęłą się obecnością i nieobecnością kociaków. Istotniejsza dla niej była moja nieobecność; weekend w pracy to nie jest to, co kotek akceptuje. Wczoraj odpoczywałyśmy obydwie; ja leniwie podczytywałam książki na zmianę z oddawaniem się snom, a Gusia, przytulona jak plasterek do mojego brzucha, spała. I tak uroczych dni życzymy sobie, i Wam, więcej...

P.S. I teraz powinnam była napisać, co robi Duszka. Duszka Jest. 

Komentarze

monikacookies85 pisze…
tak, duszka jest teraz piekym aniolkiem
wiem ze kotkow nigdy nie za wiele, ale na brak tez nie mozesz narzekac :)
efka i koty pisze…
Cudowna Duszka!
A jak Wam brakuje kociąt to mogę podesłać dwa łaciaki pełne energii ;-)
Głaski dla Waszych kotów przesyłam :-)
Joanna pisze…
śliczny anioł z Duszki
L.B. Abigail pisze…
......... Ech....

No, ale piękny to post...
zu pisze…
Za to u nas znowu sajgon ;-)Z niewielkim update:Pirania śpi ze Szczawinką w umywalce,bo przecie zimno!Biedny Jerzynek dostał wreszcie zylexis i cierpi zawinięty w kocyk.Julka po niedzieli pojedzie na korektę uzębienia,na razie trochę chrypi.Ale apetyt dopisuje wszystkim,czyli-zdrowe są!
Alison pisze…
Czyli u koteczków i u Pańci wszystko ok :-)))
A Dusia ... dobrze ze sa wspomnienia .
Pięknie ja przedstawiłaś jako aniołka :-)
kociokwik pisze…
Moniko,
no wiem:-)

Efko,
za propozycję dziękujemy i przesyłamy głaski;-)

Abigail,
:-)
P.S. Gratuluję dobrej adopcji.

Zu,
ciepło myślimy!

Alison,
mam zdolną graficznie (choć nie tylko) koleżankę:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k