Jean-Marc Rochette. Wilk.


Góry, pasterz, owce i wilki. Trochę archaicznie brzmi, prawda? Szczególnie dla tych z nas, którzy owce widzieli dawno temu lub w reklamie serów. A przecież to rzeczywistość - wciąż są pasterze, którzy toczą z wilkami pradawny spór o owce. Nawet jeśli sami sprzedają owe owce na rzeź.

Ktoś mi kiedyś powiedział, że wśród ludzi obcującymi ze zwierzętami użytkowymi nie ma wegan - mają oni bowiem zupełnie inne, tak właśnie użytkowe, podejście do zwierząt, którymi się opiekują, a jednocześnie pierwotny do niech szacunek. Nie czuję się jednak na siłach, by ocenić prawdziwość tego przekonania. A postać Gasparda nie ułatwia tej oceny.

Samotny człowiek i samotny wilk. Pomiędzy nimi stado i pilnujący go pies. Nad nimi i w nich - góry. Piękne, surowe i bezlitosne. Trudne miejsce, trudne relacje. Walka o to, kto ma większe prawo, prawo do życia i zanurzenia w Naturze: wilk czy człowiek.

Podoba mi się porównanie tej opowieści do historii Santiago mierzącego się w Hemingway'owskiej narracji z marliem. Siła tkwiąca w każdym z bohaterów jest siłą nie do pokonania, siłą, którą pozostaje wzajemnie uznać, okazać drugiemu istnieniu szacunek.

W podkaście (KLIK) Szymon Holcman i Radosław Czyż zastanawiają się nad tym, czy komiks Rochette'a, wielkiego miłośnika gór, który ze względu na stan zdrowia musiał zrezygnować z ich eksplorowania w tak dużym zakresie jak dotychczas, jest powieścią ekologiczną. Moim zdaniem tak, ale tylko wówczas jeśli przyjmiemy literalną definicję ekologii, czyli potraktujemy ją jako naukę zajmującą się badaniem oddziaływań pomiędzy organizmami a ich środowiskiem oraz wzajemnie między tymi organizmami. Gdy dodamy do tego bardzo dużo dawkę estymy wobec Natury jaka wyłania się  z ręki i serca autora, możemy być o tym pewni.

Wilk robi wrażenie. Niezapomniane.

2 komentarze:

Natalia | natalia-recenzuje.pl pisze...

Komiks zawsze kojarzył mi się z czymś lekkim i błahym... Tak w formie, jak i w treści. Tymczasem wygląda na to, że ten jest niezwykle wartościowy, jeśli o treść chodzi. Nie moje klimaty, ale książka na pewno godna uwagi. Pozdrawiam.

Monika Badowska pisze...

Natalio,
komiksy już dawno nie są takie (o ile kiedykolwiek były). Ja stawiam dopiero pierwsze kroki na drodze do ich poznawania, ale zaręczam - warto:)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger