Przejdź do głównej zawartości

Niedzielnik nr 42, bo niby czemu nie...

Zastanawialiście się kiedyś kim jesteście? Ile ról spełniacie każdego dnia nie uświadamiając sobie złożoności własnych działań i własnych relacji wobec otoczenia? Jestem człowiekiem, kobietą, żoną, córką, siostrą, ciocią, siostrzenicą, czytelniczką, blogerką, kierowcą, sąsiadką, podatnikiem, słuchaczką, miłośniczką zwierząt, facebookowiczką, koleżanką, widzem, spacerowiczką, gospodynią domową, wolontariuszką, krwiodawcą, nauczycielką, menadżerem, Polką, wędrowcem, wielbicielką filmów z S. Pennem, klientem, towarzyszką zwierzętom. To pewnie tylko wycinek z tego, przez co można mnie definiować.

Wobec wielkości relacji, wielości ról nie dziwne staje się, że czasami, niezbyt często, niektóre z tych ról i zależności wydają się ciążyć, zaczyna brakować im atrakcyjności, zaczyna brakował sił, chęci do ich należytej realizacji. 

Tak było w kwietniu z blogopisaniem. Wypadłam z roli blogerki sumiennie piszącej o przeczytanych książkach, dzielącej się wrażeniami z lektur. Wypadłam i przyznaję - powrót jest szalenie trudny. I nie powinno być wyjaśnieniem to, że miałam kilka wyjazdów, że w ostatnich dniach marca umarła Ayka, do rodziny przybyła Saszka, że przyszło nam się pożegnać z dwunastoletnią Ciri, że Saszka niespodziewanie się oszczeniła, a koty - cóż - też domagają się uwagi, obecności, bycia z nimi.

Stos książek przeczytanych i nie opisanych rośnie z dnia na dzień. Czytam i słucham; wraz z ciepłą wiosną sporo spaceruję i wówczas wędruję wraz z bohaterami audioksiążek. Czytam książki swoje, pożyczane od koleżanek i z biblioteki, bo mam niesamowity głód słowa. Łapię się na tym, że rozprasza mnie komputer, ale świadomie z tym walczę.

8 kwietnia miałam przyjemność prowadzić spotkanie Pana Marka Bieńczyka z czytelnikami. Bardzo ciekawa rozmowa, spokój, wyważone słowa to rzeczy, które najsilniej definują w mojej pamięci ten czas.

(źródło zdjęcia)

Tydzień później słuchałam rozmowy Mariusza Wilka z Marianem Sworzeniem i czytelnikami. Spotkanie w bibliotece Mariusza Wilka to dla mnie wielka radość i tym smutniej mi było, że musiałam wyjść przed końcem rozmowy. Autografu nie mam, ale mam wspomnienia - to chyba ważniejsze...

(źródło zdjęcia)


Międzynarodowy Dzień Książki i Praw Autorskich spędziłam w specyficznie książkowy sposób. 


Pojechałam do Krakowa, by tam moderować rozwiązanie konkursu "Drzewo Recenzji". Szalenie miłe spotkanie, uroczysta i niepowtarzalna atmosfera i szeleszczące torby z nagrodami. Uhonorowane dzieci pozowały uśmiechnięte pod swoimi recenzjami przypiętymi do spacjanie przygotowanego drzewa.Spotkanie odbywało się w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, która zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Aż żałowałam, że nie mam zbyt wiele czasu na to, by dokładnie ją obejrzeć.

(źródło zdjęcia)

Miałam pomysł, by zrobić zdjęcie książek, które przeczytałam i które chcę w najbliższym czasie Wam przedstawić. Ale część z nich już oddałam, część pożyczyłam, a poza tym - jest ich naprawdę dużo ;-)

Maj zapowiada się aktywnie. Mam nadzieję, że w tę aktywność uda mi się włączyć spotkania z Wami na blogu.

Komentarze

Beata Woźniak pisze…
Moniko, to tak hurtowo krotko opisz, może być ciekawy post:)
Przykro mi z powodu zwierząt, ale jednocześnie cieszę się, że masz pracę i łączysz swoje zainteresowanie, pasję z nią. To cudowne! Bardzo tak chciałabym. Pozdrawiam Cię serdecznie
Monika Badowska pisze…
Montgomerry,
ciekawa propozycja:-) Ale to byłby bardzo długi post;-)))
Chętnie zajmowałabym się tylko tym, o czym pisałam, ale na razie to tylko okazyjne, choć niewątpliwie bardzo miłe, zajęcie.

Serdeczności:-)
Beata Woźniak pisze…
zawsze to jednak coś i lepsze od siedzenia w domu i zajęciach typu pranie, sprzątanie, gotowanie ... i tak na okrągło.
Monika Badowska pisze…
Montgommery,
z pewnością. Znam niedogodności codziennej krzątaniny i świetnie Cię rozumiem...

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k