Przejdź do głównej zawartości

Christopher Moore. Najgłupszy anioł.


Wydane przez 
Wydawnictwo MAG

Po lekturze "Najgłupszego anioła" utwierdziłam się w przekonaniu, że czasami moje poczucie humoru jest zupełnie odmienne od amerykańskiego poczucia humoru. I nawet nie chodzi tu o nadwrażliwość związaną z tematyką bożonarodzeniową, którą ewentualnie mogłabym mieć, ale o to, że zombi do mnie nie przemawiają;-)

Niewielkie, z pozoru zwyczajne, miasteczko, w którym mieszkańcy mają swoje obyczaje i przyzwyczajenia, w okresie przedświątecznym odwiedza pilot z zaprzyjaźnionym nietoperzem oraz anioł, zesłaniec Niebios. A, nieco później pojawia się, dość marginalny dla całości historii, psychopatyczny, seryjny, by nie rzec bożonarodzeniowy, morderca. I niby tylko tyle jest nowych postaci, ale i one - a w szczególności anioł - robią sporo zamieszania.

Nauka z powieści Christopher'a Moore'a wynika jedna - Uważaj, czego sobie życzysz, bo jeśli twoje życzenie spełnić się uprze niezbyt rozgarnięty anioł, to może się to źle skończyć.

Do przeczytania, ale bez fajerwerków, a bardziej z ciekawością, cóż jeszcze może się nie udać;-)

Komentarze

Agnes pisze…
http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=495828 - takie miałam odczucia po przeczytaniu - zupełnie mi nie pasował ten aniołek.
Unknown pisze…
Miałam tę książkę w najbliższych, przedświątecznych planach, ale im więcej o niej czytam/słyszę, tym bardziej myślę, że chyba zrezygnuję...
Monika Badowska pisze…
Agnes,
to moje pierwsze spotkanie z tym Autorem i chyba ostatnie;-)

Marta,
zrezygnuj, szkoda czasu.
Agnes pisze…
Daj jeszcze szansę "Barankowi". Zupełnie inna liga.

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...