Przejdź do głównej zawartości

3 dla dzieciaków (14)

Jerzy A. Wlazło. Głupi Funio.


Funio, wraz ze swoim plemieniem, mieszka w domu ludzi. Jest Tym, Który Nic Nie Umie, więc nie zasłużył jeszcze na imię, a to niestety nie przysparza mu popularności wśród współplemieńców. A jakie pozostali członkowie Plemienia noszą imiona? Ślizgacz Maślarz, który odpowiada za to, aby kromka spadała masłem do domu. Niańka Budzik, budząca dzieci, ale tylko w nocy. Nuda Maruda - dbająca o to, aby chore dzieci się nudziły. Skąd te przedziwne zadania? Ano stąd, że my dorośli mawiamy - kromka ZAWSZE spada masłem do podłogi, dzieci ZAWSZE budzą się z nocy, chore dzieci ZAWSZE się nudzą. A skoro tak mawiamy, to cisi mieszkańcy naszych domów, starają się sprostać temu co mówimy i robią dokładnie to, co pojawia się w naszych wypowiedziach. Brzmi znajomo, prawda?

I choć wydawać by się mogło, że to niecko karkołomny sposób na przekazanie dzieciom pewnych treści, to zapewniam Was, że później jest lepiej: prościej, przyjemniej i sprytniej. Funio znajduje własny sposób na to, by zasłużyć na imię, a to czym sobie na nie zasłużył, ten rodzaj pomocy, jaki świadczy ludziom, jest przez nich o wiele milej witany niż przysługi pozostałych z Plemienia.

Zofia Staniszewska. Ignacy i Mela na tropie złodzieja. Zagadka biblioteki.


To moje pierwsze spotkanie z Ignacym i Melą i od razu zastrzegam, że jeśli Waszym dzieciom podobały się przygody Lassego i Mai, to zapewne spodoba im się historia polskich młodocianych detektywów.

Z biblioteki, w której pracuje mama dzieciaków, ginie bardzo ważny dokument - Akt Proklamacji Rzeczypospolitej Mosińskiej z połowi XIX wieku. Obydwoje, Ignacy i Mela, czują się zaintrygowani, a podkomisarz Klara, która prowadzi sprawę, niemalże obliguje ich do pomocy.

W połowie czytanej historii następuje przerwa, podczas której autorka zaprasza czytelników do samodzielnego rozwikłania zagadki. Tym, którzy skłaniają się ku jednemu z możliwych rozwiązań proponuje dalszą, bezpośrednią lekturę, tym, którzy winnego kradzieży szukają w kimś innym niż jeden z męskich bohaterów, zachęca do ominięcia fragmentu książki i rozpoczęcia ponownego czytania o kilkanaście stron dalej.

Zakładam, że inne książki o Ignacym i Meli oraz zagadkach jakie rozwiązują, oparte są na podobnym schemacie. Jak się on sprawdza Waszym dzieciom?

Książka zdecydowanie dla młodszych czytelników.

Małgorzata Ceremuga. Montessori dla każdego. Samodzielnie odkryj świat.

Podczas studiów pedagogicznych obserwowałam narastającą modę na przedszkola i szkoły funkcjonujące wobec zasad opracowanych przez Marię Montessori. Studia dostarczyły mi także wiedzy teoretycznej na temat tego, jak dzieci - pod opieką nauczyciela, który pełni rolę doradczą - poznają świat, rozwijają się, nabywają wiedzę i umiejętności. Niestety, nigdy nie miałam okazji przekonać się jak w praktyce realizują się założenia teoretyczne.

Pojawienie się książki Małgorzaty Ceremugi ucieszyło mnie, bo tego typu publikacja stwarza szansę, by rodzice, których dzieci wykazują ciekawość świata i są otwarte na jego poznawanie, otrzymują do ręki narzędzie umożliwiające im wyjście na przeciw ciekawości dziecięcej.

Książka podzielona jest na 5 rozdziałów opisujących kolejno: życie codzienne, zmysły, kształty i kolory, język, matematykę oraz kosmos (rozumiany jako tematykę związaną z czasem, planetami, przyrodą, historią i geografią). Rysunki są proste, polecenia dotyczą najczęściej czynności wymagających kolorowania, wycinania, wyklejania. 

Są jednak w tej książce rzeczy, do których - jako rodzic pracujący z dzieckiem - podeszłabym po swojemu. Jedna z nich to polecenia, aby pewne elementy wyklejać piaskiem lub kaszą. Owszem, zgadzam się na piasek, kawałki drewienek z kredek po ostrzeniu, papier z porwanych ulotek reklamowych, ale nie na kaszę i inne produkty żywnościowe. Polecenie znajdź w ogrodzie płatki (nie wyrywaj ich z kwiatków) i doklej na rysunku budzi moje obawy o los owych kwiatków, a podpisz kontynenty w wyznaczonych miejscach - wcale nie mówi mi, gdzie są owe wyznaczone miejsca.  Mój fioł związany z mapami i ogólniej rzecz ujmując geografią, protestuje, gdy wśród sąsiadów Polski (mapa i flaga do pokolorowania) wymienia się - obok Niemców, Czechów, Ukrainy, itd. - Kaliningrad, bo to przecież Rosja jest naszym sąsiadem. Bardzo możliwe, iż wynika to z tego, że kiedy pracujemy z dzieckiem, mamy szansę na dopowiedzenie, wskazanie gestem, wybranie z nim przestrzeni do działania, a kiedy próbujemy to samo zapisać w postaci polecenia, nie brzmi to już tak jednoznacznie.

Umieszczam Montessori dla każdego w piątkowym wpisie o książkach dla dzieci, bo też do dzieci w wieku od 3 do 7 lat, jest skierowana. Jestem świadoma tego, że 3 dla dzieciaków czytają dorośli szukający książek dla najmłodszych i stąd ów - nie tak oczywisty - wybór tytułu.

Macie jakieś doświadczenia z edukacją montessoriańską?

Komentarze

Jardian pisze…
Podoba mi się Twój blog, a także Twoje recenzje. Ja jestem byłym nauczycielem :)
Monika Badowska pisze…
Jardian,
Ja też jestem byłą nauczycielką 🙂

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k