Nusia


Nusia wczoraj miała usuwane ostatnie zęby. Mimo wielkiego zaufania jakie pokładam w naszym PanDoktorze, podczas kociego zabiegu, siedziałam z myślami zawiniętymi wokół puchatego ogona Nusiątka. Bo wiecie - 10 lat, słuszne kształty, więc tylko zgadywać można było jak zachowa się serce kotki. Na szczęście, wszystko się udało (poza trudnościami typowo stomatologicznymi, z którymi PanDoktor sobie poradził).

Za Nuśką ciągnie się jednak schorzenie, które swoje źródło ma we wczesnym dzieciństwie i które jest efektem przebytego w pierwszych tygodniach życia kociego kataru. Już wówczas istniało ryzyko usunięcia jednej z gałek ocznych, dziś - Nusia ma wzrastające naczynia krwionośne, zawijający się, wciąż podrażniający oko kawałek ciała, a skutek tego taki, że Nusieńce powraca wyciek z oczu. Ale dostałyśmy receptę, stosujemy lek, a poza tym - antybiotyk działając na dziąsła, powinien zadziałać też na oczy.

Dobrze było ją przywieźć do domu, nic to, że fukającą i obrażoną. Dobrze było się w nią wtulić. Dobrze, że to jeszcze nie pora na pożegnanie.

7 komentarzy:

Leacathy pisze...

Wiesz, tak czytam o Twojej kotce, o fukaniu i obrażaniu się i ja nie wiem co to znaczy. Nasza kotka, mimo długiego leczenia uszek i ciągłego jej tam zaglądania, nie fuka, nie ucieka, nie drapie. Grzecznie przeczekuje, a później się łasi.

Nachwalić się nie mogę, jaką mam mądrą i przytulaśną koteczkę. A gdy ją braliśmy to byłą takim małym, wystraszonym dzikuskiem, zaniedbanym, z biegunką i chorymi uszami. Teraz biega w ogródku po drzewach, droczy się z naszym psem, chodzi na spacery, śpi w łóżku. Hihi i mruczy jak traktorek.

Pozdrawiam Cię serdecznie.

efka i koty pisze...

Och bidusia ❤ Cieszę się że wszystko poszło dobrze. Nasza Dyzia też już sporo ząbków straciła. Na szczęście po zabiegu zawsze jest lepiej ☺

Monika Badowska pisze...

Leacathy,
Nusia ma silny charakter. Wykarmiona przeze mnie butelką uważa, że ta dziecięco-kocia zażyłość nie upoważnia mnie do robienia czegoś, czego ona sobie nie życzy. Teraz kropię jej oczy, 3 razy dziennie. A ona sobie nie życzy;-) Co nie znaczy, że nie śpi ze mną, nie mruczy, nie przytula się, bo robi to wszystko. Ale na swoich, bardzo indywidualnych, zasadach:)

Efka,
i tego się trzymam. Pozdrowienia dla Was i głaski dla Waszych kotów:)

Unknown pisze...

Pamiętasz jeszcze Ingę, którą przygarnęliśmy w 2011roku,piękna duża bura królewma z charakterkiem.
Pokonaliśmy zęby,bo powodowły stany
Zapalne dziąseł (został jej tylko jeden,ale dalej potrafi ugryźć)
Ma teraz ok 11 lat, waży 4kg i wczoraj dobiła nas diagnoza bardzo
Poważna choroba serca.Ingusia podjęła sama leczenie -schudła 4 kg-
Teraz jest drobną koteczką, wczoraj była w szpitalu ,a od dzisiaj jest w domu i dostaje dziennie 4 zastrzyki i 2 tabletki,rokowania nie są najlepsze bo serducho chore spowowalo obrzęk płuc.
Leczymy ją ile się da,ale wszystko zależy od niej i stwórcy.
Trzymajcie za nią kciuki.
Barbara

Monika Badowska pisze...

Barbaro,
oczywiście, że pamiętam. Przykro mi, że choruje i to tak poważnie. Trzymam kciuki i ślę dobre myśli, dla Ingi i dla Was.

hesia pisze...

Moja kotka nie daje się wziąć na ręce, nie siada na kolanach, wkładanie do transportera to wielki stres, walka, płacz jej i mój. A jednak kiedy wskakuje na oparcie fotela, na którym siedzę, kiedy przytula się do mojego boku w nocy nie mam wątpliwości, że mnie akceptuje i jakoś po kociemu lubi. A ja ją kocham taką jaka jest, półdziką, mimo wielu wspólnych lat, choć jasne, że wolałabym potulną pieszczoszkę.

Monika Badowska pisze...

Hesia,
najbardziej kocha się te niepokorne:)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger