Przejdź do głównej zawartości

Bill Bryson. Zaginiony kontynent.


Uwielbiam poczucie humoru Billa Brysona i jego szalenie trafne, racjonalne obserwacje. Tym chętniej sięgnęłam po najnowszą książkę, która UWAGA - UWAGA, nowa jest tylko da nas, ponieważ autor napisał ją w 1989 roku. Zmienia to nieco perspektywę czytania, ale nie na tyle, by z wędrowania z Brysonem po Stanach Zjednoczonych nie odczuwać przyjemności.

Bill Bryson wyjechał ze stanu Iowa, z niewielkiego miasteczka Des Moines. Ci z nas, którzy wyjechali ze swoich rodzinnych stron, by szukać poza nimi innego, ciekawszego czy lepszego życia, świetnie go zrozumieją. Pomieszkawszy 10 lat w Anglii autor wrócił w rodzinne strony,m skonfrontował rzeczywistość z pamięcią i postanowił rozszerzyć ową konfrontację nie tylko na swoje miasto czy stan, ale także na te miejsca, które jako dziecko odwiedzał z rodzicami podczas wakacyjnych podróży. Jak bardzo zmieniło się USA przez kilkanaście lat?
Przez całe przedpołudnie dręczyło mnie niejasne poczucie, że czegoś tu brakuje - a potem sobie uświadomiłem, w czym rzecz. Nie było piechurów, których widuje się w Anglii - w traperkach, krótkich spodniach i getrach, z plecakami pełnymi kanapek z marmite i termosów z herbatą. Nie było tez pułku rowerzystów w obcisłych strojach i kaskach, pedałujących z mozołem pod górę i blokujących ruch kołowy. Tutaj spowalniały ruch gigantyczne zmotoryzowane domy (...) Niestety, dla wielu ludzi tak dziś wyglądają wakacje. Idea była taka, żeby przez ani moment nie narażać się na jakieś niewygody, a także w miarę możliwości nie oddychać świeżym powietrzem. [s. 124]
Ciekawie czyta się obserwacje o Ameryce sprzed trzydziestu lat. Ciekawie i zarazem z pewną grozą, bo uświadamiam sobie, że niektóre z obyczajów, trendów opisywanych wówczas przez Brysona, docierają właśnie do Polski.

Autor podkreśla zmieniającą się mentalność ludzi, wyłuskuje spokojne miasteczka i lekką naiwność ich mieszkańców, zastawia ich z młodymi ludźmi, studentami, z tak konformistycznym podejściem do życia, że  - jego zdaniem - jedynie ograniczenie czekolady w ciasteczkach w studenckiej stołówce miałoby szansę ich wzburzyć. Pokazuje zmieniające się Południe, mentalność mieszkańców wielkich miast i małych miasteczek, szczególnie tych, w których można upamiętnić czyjąś historyczną obecność i zarobić na tym pieniądze.

Warto spojrzeć na Amerykę końcówki lat osiemdziesiątych XX wieku oczyma Billa Brynsosa i warto spojrzeć na nasz kraj z perspektywy jego podróży.

(...) w życiu są trzy rzeczy, których nie da się zrobić: wygrać z firmą telekomunikacyjną, zwrócić na siebie uwagę kelnera, dopóki on sam nie zechce nas zauważyć, i tak naprawdę wrócić do domu. [s. 33]

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k