Przejdź do głównej zawartości

Emilia Smiechowski. My, superemigranci.


Emilia Smiechowski wyjechała z Polski będąc dzieckiem, więc jej emigracja była emigracją nieświadomą. Pewnego dnia, pod pretekstem odwiedzin wakacyjnych u wujka, rodzina wyruszyła w poszukiwaniu lepszego życia.

Rodzice napominali córki, by pilnie poznawały język niemiecki, wkraczały w kulturę, społeczność, tak, by jak najmniej było w nich widać polskości. Tytułowi superemigranci są właśnie tacy - wtopieni idealnie w społeczność w jakiej zdecydowali się żyć, kultywujący tradycje od najprostszych dotyczących dań na stole i kanapek do szkoły, po te nieco bardziej związane z wątkami narodowościowymi. Autorka podkreśla, że odrębność jej rodziny dotyczyła głównie obecności w polskim kościele, gdyż ten niemiecki nie wydawał się rodzicom bliski mentalnie na tyle, by czuć się tam dobrze.

Uderzające w opowieści Smiechowski jest to, jak bardzo ówczesna emigracja - totalna, bo związana z miejscem, językiem, kulturą, różni się od tej współczesnej - rozpychającej się w niemieckim społeczeństwie artyzmem, językiem, sztuką, literaturą. Podkreśla również wyobcowanie, którego oświadczają dziecięcy emigranci, nie czujący się nigdzie tak naprawdę u siebie.

Interesująca lektura.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k