Przejdź do głównej zawartości

Marta Obuch. Mąż przez zasiedzenie.


Korzystacie lub zamierzacie skorzystać z opcji Empik Premium dającej Wam na 60 dni bezpłatny dostęp do aplikacji z audiobookami i e-bookami? Ja wciąż korzystam i słucham audiobooków, których nie ma na innych platformach.

I tak oto wysłuchałam książki Marty Obuch. Głównym atutem jej książek, jest dla mnie, znajome mi otoczenie. To, że autorka pisze lekko kryminalne komedie, w których pokazuje swoje poglądy na świat i częstuje czytelników sporą dawką ironii oraz charakternymi postaciami wzmaga jedynie moja sympatię do jej twórczości.
- Pani się nim opiekowała?
Kobieta znowu poprawiła torebkę, tym razem z urażoną godnością. - Proszę pani, ja skończyłam kurs. W Żaku. Dla opiekunek osób starszych - objaśniła. - Mam papier. Ale to, co ten stary dziad wyprawiał... Ja się szanuję proszę pani, ja sobie na takie coś nie pozwolę. To się w głowie nie mieści.
Patrycja to i owo by jednak zmieściła, ale baba skąpiła konkretów.
- Ale co on takiego pani zrobił? - spytała z troską. Troska była nieudawana. Jeśli pan profesor jest tak naprawdę złośliwym, nieuczciwym panem profesorem, a tego nie da się wykluczyć, ludzie przecież inaczej zachowują się we własnym domu niż w miejscu pracy, to troska była tu jak najbardziej uzasadniona. Może Patrycja powinna się zacząć troszczyć o siebie.
- Ganiał mnie jak jakąś młodą, a to do biblioteki, a to do księgarni - kobieta aż poczerwieniała z oburzenia. - Miałam czytać książki! Wyobraża sobie pani?
No coś takiego. Z tym to powinno się iść do sądu.
- Na głos? - upewniła się Patrycja.
- Jakie na głos! Ja- dziabnęła w oponę pod piersiami, a może w sama pierś, trudno było przy tej wielowarstwowości stwierdzić. - Ja miałam czytać, u siebie w domu, jak jakaś uczennica, a on mnie z tego chciał odpytywać. Ma pani pojęcie? Co to jest szkoła jakaś? No, powalony facet.
Tym fragmentem zostałam kupiona ;-)

Patrycja jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Śląskiego. Spłaca kredyt za nieistniejące jeszcze mieszkanie na Nowym Tysiącleciu, mieszka z dość zgryźliwą, zdecydowanie znudzoną życiem ciotką w jednej ze śródmiejskich kamienic i szuka pracy dodatkowej. Trafia do wspomnianego wyżej profesora, emerytowanego pracownika UŚ zajmującego się sztuką, ze szczególnym uwzględnieniem dóbr artystycznych księżnej Daisy, księżnej pszczyńskiej. I ten niby spokojny dom, starszego, spokojnego pana staje się miejscem tajemniczym, miejscem pewnej zbrodni, ale i romantycznych uniesień. Jest w nim również mnóstwo książek, poeta, arsenał broni, szachownice i wiele ciekawostek, które sprowokowały młodą kobietę (i jej ciotkę), by się do domu profesora wprowadzić.

Nie do końca przekonywała mnie lektorka, ale przywykłam i doczytałam o ciotce Jagodzie strzelającej w burzową noc z pancerfausta;-) 

Do posłuchania dla odprężenia :-)

Komentarze

Już sam tytuł jest zabawny. ;) Mignęła mi gdzieś ta książka, ale myślałam, że to jakieś kiepskie czytadło... A widzę, że tutaj i humor i dużo ciekawostek i ciekawa fabuła. Może się skuszę. Właśnie potrzebuję jakiejś odprężającej, ale niegłupiej lektury. Ta wydaje się być idealna.

Co zaś do audiobooków - bardzo lubię. W ogóle z natury jestem słuchowcem, więc audiobooki często mi towarzyszą - w drodze, w domu przy sprzątaniu. :) Moją ulubioną platformą jest Legimi i jak dla mnie są bezkonkurencyjni. Choć zalogowałam się do Empik Go, żeby sprawdzić co tam oferują. Wcześniej korzystałam też ze Storytel, ale denerwowały mnie znikające książki...
czytamytu pisze…
Zapowiada się ciekawie :)
pozdrawiam, Pola.
www.czytamytu.blogspot.com
Monika Badowska pisze…
Natalio,
czytam Martę Obuch od jej pierwszej książki. Miałam też okazję z nią rozmawiać lub słuchać jak opowiada o swojej pracy podczas spotkań w bibliotece i podoba mi się to, co robi.

CzytamyTu,
pozdrawiam:)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...