Przejdź do głównej zawartości

Tomasz Stawiszyński, Misja Sowy. Tosia, Franek i sekrety filozofii.

 


Lubię filozofię i z radością witam nieliczne publikacje dla dzieci, które podejmują temat myślenia jako nadrzędnej wartości w życiu człowieka.

Tosia i Franek wraz z rodzicami odwiedzają centrum handlowe. Ludzie w nim pędzą przed siebie, wpatrzenie jednak nie w witryny sklepowe, a telefony - prostokąty w dłoniach zawierające cały świat, w którym chcą się znajdować. Rodzina dzieciaków woli świat analogowy i choć najmłodsi czują się nieco nieswojo rozstawszy się przypadkowo z rodzicami, śmiało wkraczają do Bardzo Dziwnego Sklepu, z wystawy którego mruga do nich pluszowa sowa.

I to jest krok bardzo znaczący.

Sowa opowiada dzieciom o myśleniu i tym, że ludzie zamykający się w świecie wiedzy smartfonowej, pozbawiają się niezależności w osadach, poglądach i opiniach. Buduje przed nimi opozycję tablety/smartfony versus książki i świadome życie. Wyjaśnia obrazowo zabierając dzieci w podróż w przestrzeń, z której wyraźnie widać jak ludzie stają się cyfrowymi zombie. Pokazuje, będące skutkiem czytania, pozytywne zmiany w świecie i namawia, by czytanie, myślenie, poznawanie uczynić priorytetem życiowym. Podkreśla rolę budowania wyobraźni i rozwijania inteligencji emocjonalnej dzięki poznawaniu wielu światowej, które umożliwia czytanie.

"Misja Sowy" to interesująca opowieść o tym, dlaczego warto czytać. O tym, że naszym największym bogactwem jest umysł, a korzystanie z niego i świadome kierowanie zainteresowaniami to cudna życiowa przygoda.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...