W księżycową jasną noc
Zazwyczaj staram się, by lektura książki poprzedzała oglądanie filmu. Tym razem zrobiłam odwrotnie, ale nie czuję, by wybrana przeze mnie kolejność w jakikolwiek sposób zubożyła treść opowiadanej historii.
Młodzi żołnierze amerykańscy ze specjalnej grupy, do której wcielano mężczyzn o bardzo wysokim IQ, zostają wysłani do pałacyku myśliwskiego w głębi lasu, gdzie mają tworzyć czujkę wojska. Nędznie wyposażeni, zdezorientowani co do tego, gdzie tak naprawdę są, docierają do właściwego miejsca i choć pustkowie wokół nich budzi najgorsze lęki, to jednocześnie - z dala od zwierzchników, przemoczonych namiotów, kiepskiego jedzenia - warunki życia zdecydowanie mają lepsze niż dotychczas. Pewnego dnia spotykają żołnierzy niemieckich i to zaczyna się właściwa historia...
Treść powieści Wiliama Whartona została na potrzeby filmu delikatnie odchudzona. W książce znaleźć można było więcej informacji, które pozwalały na pełniejsze poznanie poszczególnych bohaterów. Ich osoby stawały się dzięki literackim opisom bardziej wielowymiarowe niż te, które poznaliśmy w filmie. Przeszłość bohaterów warunkowała ich nastawienie do wojny, ludzi, a doświadczenia sprzed wojny (najczęściej młodzieżowe, by nie rzec nastoletnie) wciąż wybrzmiewały w postępowaniu młodych żołnierzy.
Jedno z wydarzeń historii opowiedzianej w "W księżycową jasną noc" sprawia, że cieszę się z obejrzenia filmu. Wiem, że samo przeczytanie o tym w książce nie uświadomiłoby mi jak wiele szacunku i przywiązania łączyło Amerykanów. Mówię - to dla tych, którzy czytali i widzieli - o scenie kąpieli.
"W księżycową jasną noc" zrobiło na mnie duże wrażenie.
4 komentarze:
:)
Moja ulubiona książka Whartona. Film nie dawno był powtarzany na jednym z kanałów TV - całkiem dobra adaptacja. Wharton świetnie oddał bezsens wojny oraz absurdy wojskowego życia. Jedyne dobro, jakie młodzi żołnierze wynieśli z wojny to braterstwo broni. Scena kąpieli istotnie porusza. Polecam wszystkim zarówno książę, jak i film.
A my to najchętniej kręcimy filmy antypolskie.
Jeszcze tej książki Whartona nie czytałam.)
Prześlij komentarz