Przejdź do głównej zawartości

Jacek Walkiewicz. Pełna MOC życia.


Jak zapewne pamiętacie biorę udział w wyzwaniu Kamili Rowińskiej (zawieszonym na czas pandemii). Jedną z lektur wyzwaniowych była ta. Przyznaję, pewnie nie sięgnęłabym po nią, bo już sam tytuł budzi moją nieufność. Ale jak wyzwanie, to wyzwanie ;-) Poniżej kilka refleksji po czytaniu:

Jeśli pokusimy się o namysł nad samymi sobą, uświadomimy sobie bogactwo własnego doświadczenia (zarówno złego, jak i dobrego), to możemy sobie ufać.

Marzenia motywują do zmian - to truizm, prawda? A jednak, im bardziej słucham wielu osób zaangażowanych w działania na rzecz rozwoju osobistego, tym trudniej - wbrew pozorom - jest mi określić swoje marzenia. Wynika zatem z tego, że osiadanie marzeń wymaga mojej zgody na nie i że warto odświeżyć sobie pojmowanie "marzeń". Bo czy to spacer w góry w najbliższy weekend, czy wędrówka przez mongolskie stepy - ważne tak naprawdę jest to, co zrobię z tym marzeniem i czego się podejmę, by je zrealizować.

Kto zarządza moim czasem, zarządza moim życiem. To motto, które przylgnęło bardzo mocno do moich myśli.

Jeśli wiem gdzie idę, wszechświat będzie sprzyjał mojej wędrówce. Zadziała precesja. O co tu chodzi? Otóż o to, że gdy wymyśliłam, że chciałabym jeździć volvo V70, to nagle wokół zaczęła dostrzegać mnóstwo tych aut. Gdy zrezygnowałam - przestałam je dostrzegać;)

Kreuję, a nie czekam co przyniesie życie. Co o tym myślicie?

Zmiana słownictwa: z muszę, na chcę, itp. otwiera mnóstwo możliwości. Idzie za tym zmiana myślenia. Sprawdziłam - działa :)

Podejmowanie decyzji to otwartość na to, co one przyniosą. Bez względu na emocje jakie temu będą towarzyszyły. To nie zawsze jest łatwe. Ale mimo to - konieczne i daje poczucie panowania nad swoim życie,

Jeśli upadam, mam gorszy czas potrzebuje siły, nie litości. Od innych i od siebie.

Chcę, by w moim życiu - każdej decyzji - widać było wartości jakimi się kieruję. Znacie swoje wartości? Jeśli nie, warto zrobić ćwiczenie, by je poznać. Możecie sięgnąć np. tu - KLIK.

Ciekawa jestem, czy czytaliście tę książkę i co o przesłaniu Jacka Walkiewicza pomyśleliście :)

Komentarze

Książki nie czytałam i nie przeczytam. Nie w moim typie. Ja akurat marzenia miałam zawsze bardzo określone i konkretny pomysł na siebie...

Zauważyłam, że ostatnio moda jest na takie książki o rozwoju osobistym. To temat na topie. Ciekawe z czego to wynika. Pozdrawiam. :)
Monika Badowska pisze…
Natalio,
gratuluję zatem:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k