Przejdź do głównej zawartości

CatBox



Czas jakiś temu otrzymaliśmy do testowania kuwetę CatBox. Sztywny karton, dobrze zafoliowana przesyłka. Po rozpakowaniu okazało się, że ów karton składa się banalnie prosto w kartonik w kształcie kuwety, do którego to kartoniku wkłada się mniejszy, powleczony czymś co nie przepuszcza płynu. Zestawiliśmy całość ciesząc się, że Wojtuś będzie miał do żwirku bliżej niż w dużej, używanej przez pozostałe koty, kuwecie. Oczywiście nowy nabytek odwiedziły najpierw starsze koty; niemalże na wyścigi.

Przyznam, że miałam wątpliwości co do tego, czy kartonowa kuweta wytrzyma konkurencję z pięcioma kotami. Ku mojemu zdumieniu wytrzymałaJ

Wygodne jest to, że po miesiącu można wyjąć wkład zabezpieczający, wyrzucić go i włożyć drugi. Zastanawiam się na ile dostępne będą same wkłady, bez kuwety. Wygodne jest też to, że kuwetę można złożyć na płasko, co ułatwia transport.

Testowaliśmy kuwetę nieco ponad trzy tygodnie z tej tylko przyczyny, że nasza Duszka (o czym pisałam już kiedyś) musi mieć kuwetę z b. wysokimi bokami, bo w innym przypadku sika poza kuwetą. A oczywiście ona nie mogła sobie odmówić przyjemności wizytowania CatBoxa.

Myślę, że CatBox dobrze sprawdzi w domach tymczasowych, jako kuweta dla kotów, które trzeba odizolować, które trzeba odchuchać, wyniańczyć, po chorobach. Nie trzeba wówczas bać się niedokładnie umytej kuwety; można wymienić wkład wyrzucając zużyty.

P.S. Zdjęcie ze strony producenta.

Komentarze

retro77 pisze…
Bardzo fajny pomysł :)
abigail pisze…
Ciekawa taka kuweta kartonowa :).
ewung pisze…
Kuwetka prezentuje się bardzo fajnie. I faktycznie niezła dla tymczasowych kotów.
Dla naszych kotów w grę wchodzą tylko kryte kuwety więc na co dzień takie rozwiązanie odpada.
Kocie podwórko pisze…
Też miałam problem z Heniem i jego sikaniem poza kuwetę. Wchodził do środka pięknie kopał dołek, a potem wypinał się i lał na brzeg kuwety albo na ścianę. Potem próbował wszystko zakopać i dziwił się, że nadal mu "nie pachnie". Wykładanie ścian podkładami dało jeszcze gorszy efekt. Henio uznał, że to jest miejsce, w które należy sikać i już niczym się nie przejmował - sikał "na stojaka". Magda przeczytała na forum Miau, że trzeba zabrać "podściółkę". Zabrałyśmy, ale Henio nadal podlewał ścianę. Odsunęłam więc od ściany kuwetę - tak po 10-15 cm z dwóch stron, do których dotykała kuweta. I skończyło się oblewanie mieszkania. Może byłby to sposób i na Duszkę? Ale jeśli już tego próbowałaś, to przepraszam, że zajęłam Ci czas tym nieco rozwlekłym opisem ;)
Kocie podwórko pisze…
Też miałam problem z Heniem i jego sikaniem poza kuwetę. Wchodził do środka pięknie kopał dołek, a potem wypinał się i lał na brzeg kuwety albo na ścianę. Potem próbował wszystko zakopać i dziwił się, że nadal mu "nie pachnie". Wykładanie ścian podkładami dało jeszcze gorszy efekt. Henio uznał, że to jest miejsce, w które należy sikać i już niczym się nie przejmował - sikał "na stojaka". Magda przeczytała na forum Miau, że trzeba zabrać "podściółkę". Zabrałyśmy, ale Henio nadal podlewał ścianę. Odsunęłam więc od ściany kuwetę - tak po 10-15 cm z dwóch stron, do których dotykała kuweta. I skończyło się oblewanie mieszkania. Może byłby to sposób i na Duszkę? Ale jeśli już tego próbowałaś, to przepraszam, że zajęłam Ci czas tym nieco rozwlekłym opisem ;)
Psie Wędrówki pisze…
ciekawy pomysł .. no i dla kota sama wizja kartonu .. nasze zapewne by z niej nie wychodziły :P
ewko77 pisze…
Podejrzewam, że gdyby koty mogły obsługiwać Facebooka, w ich "ulubionych" byłoby mnóstwo stron poświęconych kartonom ;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k