Przejdź do głównej zawartości

Brązowe i ciepłe


Brązowe to oczka Wojtusia. Chyba pierwszy raz widzę kota z brązowymi oczami. Nie złotymi, nie szarymi, czy wpadającymi w żółć. Wojtek ma brązowe oczy i tyle. Ładnie mu się wybarwiły:-)

Nusine oczko niestety gorzej. Po ostatniej wizycie kontynuowaliśmy leczenie, aż stało się tak, że Nusia przestała otwierać ślepko, a jak już je otworzyła to było one oblepione ropnym wysiękiem. Pomyśleliśmy, że może za długo mamy otwartą maść i zarzuciliśmy kurację. Zobaczymy co będzie.

Miniona noc była tak gorąca, że koty spędziły ja na podłodze, brzuchami do góry. Podobnie zresztą jak spędzają ostatnie dni. Rankiem jeszcze na chwilę wychodzą na balkon, a później pojawiają się na nim dopiero późnym wieczorem, gdy już jest ciemno. Oczywiście sytuacja, w której na dworze jest ciemno, a w mieszkaniu jasno sprzyja nadlatywaniu różnych skrzydlatych stworów, polowanie na które Kociaste uprzyjemniają sobie wieczór.

Ciepłe z tytułu to oprócz aury wyjątkowe cechy grzewcze Gusi i Wojtka. Oczywiście, obydwoje chętnie się przytulają i służą jako ogrzewacze. Prawda, że miło:-)

Komentarze

abigail pisze…
Podajesz Nusi leki na odporność? Betaglukan? Albo co insze?... Bardzo mi jej żal... Wojtuś to musi być śliczny z tymi brązowymi oczkami!...
madziaro pisze…
Biedna Nusia :( mam nadzieję, że będzie chociaż trochę lepiej z tym jej oczkiem :(

mam do Ciebie prośbę, jako do osoby, która zajmuje się kotami dłużej niż ja :). Dokociliśmy się w niedzielę ślicznym futrem, niestety futro trzeba socjalizować z ludźmi, bo w poprzednim domu była dość mocno odizolowana od życia rodzinnego. No i właśnie, jak to zrobić, żeby to nie było bardzo traumatyczne doświadczenie dla niej. Jak na razie jak siedzi zamknięta w jednym pomieszczeniu to podchodzi i łasi się i daje się głaskać. Wypuszczona z niego chowa się w najciemniejszy i najciaśniejszy kąt w pralni za pralką :(
kociokwik pisze…
Abigail,
podaję - codziennie do jedzenia koty mają dodawany betaglukan.Postaram się zrobić Wojtusiowi zdjęcie:-)
kociokwik pisze…
Madziaro,
zostawcie lekko uchylone drzwi dając jej wybór - może zostać tam, gdzie już czuje się pewnie lub wyjść. Po tygodniu, dwóch (lub dłuższym czasie, bo to sprawa indywidualna) powinna się poczuć lepiej w towarzystwie ludzi.
madziaro pisze…
alarm chyba chwilowo odwołany, bo dzisiaj po przesiedzeniu kolejnego dnia za pralką, kot jak gdyby nigdy nic przyszedł do mnie i do małża, żeby ją głaskać :] I łasiła się jak typowy rozpieszczony kot, nawet zaczęła się zabawką bawić, czego podobno w poprzednim domu nie robiła :)

Dzięki wielkie, mam nadzieję, że teraz będzie już z górki. Jeszcze tylko małego szaleńca trzeba przystopować w zabawach i "pacaniu" łapą nowego kota ;)
a to moje dziewczynki niedługo po pierwszych bliskich dzisiejszych spotkaniach
kociokwik pisze…
Madziaro,
dziewczynki urocze:-) Cieszę się, że alarm odwołany. Trzymam kciuki za dalszą, bezproblemową socjalizację:-)
madziaro pisze…
taaaa, teraz mam problem z małą kotą, czyli tą, która jest dłużej ode mnie, bo trochę do nowej towarzyszki się burzy, najchętniej to by jej nie pozwoliła wychodzić poza pralnię, z której Queenie już powoli chce wychodzić :/
A Leeloo jak ją widzi, to na nią skacze, niby futro nie fruwa i krew się nie leje, ale mam nadzieję, że się bardziej ze sobą zakolegują i że tak jest tylko ze względu na to, że to nawet tygodnia nie ma jak Queenie jest z nami.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k