Przejdź do głównej zawartości

Zadie Smith. O pięknie.

To w cienistym gąszczu słowników rozmiłował się Jack, skłonił przed nimi głowę w nabożnym podziwie i doznawał dreszczyku w obliczu rozmaitych nieprawdopodobnych opowieści jaką była na przykład osobliwa etymologia nieprzechodniego czasownika " wędrować".

Trudna to książka w treści. Łatwa w czytaniu, bo napisana świetnym językiem i dobrze przetłumaczona.

Akcja powieści rozgrywa się w Anglii i w Ameryce. Anglia stanowi tło ostatecznych, w pewien sposób, zetknięć dwóch rodzin. Bo choć bohaterem powieści jest rodzina Balseyów, to ważną rolę, z różnych względów, odgrywa też rodzina Kippsów i inni ludzie z jakimi głównym bohaterom przychodzi się spotykać.

Rodzinę Balseyów tworzą Howard, wykładowca na uniwersytecie wellingtońskim, Kiky, jego żona, kobieta, której kobiecość kończy się, a ciało traci swój dawny powab, Zora, studentka uniwersytetu wellingtońskiego, Jerome, brat bliźniak Zory, student pragnący wyzwolić się z lokalnego światka i Levi, uczeń próbujący odnaleźć swoją czarną tożsamość wśród "braci".

Rodzina Kippsów to: Monty, ojciec, wykładowca uniwersytecki, który otrzymuje stanowisko w Wellington, Carlene zmęczona, schorowana ukrywająca przed rodziną śmiertelną chorobę, Michael biznesmen, Vee studentka Wellington.

Obszarem zainteresowań naukowych Howarda i Montego jest malarstwo Rembranta. Tu pojawia się opozycja rzutująca na stosunki obydwu rodzin; naukowcy walczą ze sobą, próbują podkopać dobre imię oponenta, dążą do osiągnięcia sukcesu mogącego przyćmić osiągnięcia przeciwnika. Kontakty członków obydwu rodzin wywołują nie tylko konflikt ojców.

Podziwiam Kiky za jej potęgę i siłę. Jestem pełna zdumienia, gdy czytam o jej codzienności. I cieszę się, że otrzymuje od Carlene prezent; cieszę się, że to TEN prezent. Gardzę Howardem; jest miałkim egocentrykiem. Nie potrafi stanąć wobec prawdy, umyka przed nią i wciąż jest przekonany, że wszystkie rany można zasklepić przy pomocy słowa "przepraszam". Współczuję młodemu pokoleniu zobrazowanemu w książce. Zora, która wierzyła w ojca otrzymuje od niego cios, bodajże silniejszy niż ten, który Howard zadał swojej żonie. Levi próbuje być inny niż jest. Chce odciąć się od białego ojca i być czarny jak matka. Ale nie rozumie, że to nie tylko kolor skóry determinuje sposób życia. Carl, dziecko ulicy, przed którym świat uniwersytecki uchylił lekko drzwi, przekonuje się, że i tam panują prawa znane mu z poprzednich doświadczeń.

Tacy jak ja są dla was zabawkami... Jestem dla was po prostu eksperymentem.(...) Macie swoje naukowe stopnie, ale nawet nie żyjecie jak należy.

Przypomina mi się dawno widziany film Purpurowe rzeki (Crimson Rivers), którego akcja dzieje się w miasteczku uniwersyteckim. Gdyby odrzucic strzelanie, sensacyjne zagadki i morderstwa otrzymalibyśmy, dość przerysowany, problem jaki stawia Smith - problem tych, którzy winni być wzorcem, a niszczą swoją moralnośc sami siebie zrzucając z piedestałów na jakie wstawiła ich nauka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...