Przejdź do głównej zawartości

Codzienność bez Tuni

Minął już tydzień odkąd nie ma z nami Tuni i dziwnie nam tak bez niej. Niby już przywykliśmy, że jej nie ma, ale zamiast żywiołowej Kocinki jest uczucie pustki i nie sądzę, abyśmy dali radę szybko je zasklepić.

Koty jakby odżyły. Po pierwsze - Sisi i Nusia wymagają zabaw, Gusia zaczęła przychodzić na kolana, a Duszce stało się coś z żołądkiem - wciąż się pojawia i wciąż chce jeść; zagląda nawet w nasze talerze, czego nigdy wcześniej nie robiła.

Nie wiem, czy to chłodniejsze noce, czy nieobecność Tuni sprawiły, że ko-córki śpią z nami w nocy. Mamy szczęście i nie musimy się wcale kręcić w nocy;-)

Duszka (a właściwie jej cukrzyca) wymaga dodatkowych, pełniejszych niż prowadzone dotychczas, badań. Umówieni jesteśmy na czwartek rano.

Komentarze

Hm... ulżyło im bez Tuni ? ...
Barbarka pisze…
Myślę jednak, że zachowanie obecne koteczków w dużej mierze spowodowane jest jednak nadejściem jesieni.
A w mniejszej zniknięciem Tuni, no ale ja nie znam Waszych futerek :), myślę tak bo moje kocię ostatnio zachowuje się także inaczej :)
Agnieszka pisze…
Ja również uważam, że to przez nadchodzącą jesień i zimno, które wraz z nią nadciąga:)

A jak czuje się Duszka? Będziecie z nią teraz częściej jeździć do weterynarza?

Pozdrawiam.
abigail pisze…
Może ten apetyt to od cukru?... Kotkom pewnie lżej :), ale serce nie sługa..
kociokwik pisze…
KKJ8,
może...

Barbarka,
pewnie tak, chodzi o jesień:-)

Agnieszko,
częściej - nie. Ale musieliśmy zrobić pełniejsze badania.

Abigail,
no właśnie...

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k