Przejdź do głównej zawartości

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.


Wydane przez
Wydawnictwo Literatura

Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku.

Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce "Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób.

Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytajcie.

Mnie wiedza o zakochujących się nastolatkach na nic się nie przyda, ale serdecznie rekomenduję książkę Pawła Beręsewicza czytelnikom odpowiednio młodszym ode mnie. Na zachętę cytat:

Na szczęście miałem w szafie tylko dwie koszule. Gdybym miał więcej, w życiu nie zdążyłbym zdecydować się na którąś do wpół do szóstej. Wybór spośród tych dwóch zajął mi dobrą godzinę. Ściągnąłem przez głowę bluzę z quadem i włożyłem zieloną koszulę. Zdjąłem zieloną, włożyłem brązową. Zdjąłem brązową, włożyłem zieloną. Zdjąłem zieloną, włożyłem brązową. W końcu w brązowej urwał się guzik i zielona wybrała się sama. [s.55]

Komentarze

Teano pisze…
Na razie recenzji nie czytam, bo zamierzam tę książkę przeczytać tak szybko jak się da, i chcę mieć pełną niespodziankę, nawet jesli recenzja nie spoileruje, to jednak coś o ksiazce powie, a ja chcę podejść zupełnie bez uprzedzeń. I tak już wiem, że bohaterem jest Jacek, który jeszcze nie tak dawno zakochiwał Kaśkę Kwiatek. :)
I tyle mi wystarczy na razie - nazwisko autora mówi samo za siebie.
Ale gdy już ksiażkę zdobęde z pewnością tu wrócę by porównać wrażenia.
Niedawno przeczyliśmy kolejną ksiązkę P.Beręsewicza "Tajemnica człowieka z blizną" Znasz? Jeśli nie, przeczytaj ko-niecz-nie! :)
Naprawdę warto.
Monika Badowska pisze…
Teano,
czekam zatem, gdy wrócisz z wrażeniami po lekturze:-) A "Człowieka z blizną" znam, a jakże: http://prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com/2010/02/pawe-beresewicz-tajemnica-czowieka-z.html

:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k