Dziś kilkanaście minut po piątej obudziły nas dziwne odgłosy. Okazało się, że to Tunia wtuliwszy się w kołdrę burczy i ciamka. Zdarzało jej się czasami ssać ogonek, czy łapkę, ale nigdy nie robiła tego tak głośno i wytrwale. Przygarnęłam ją bliżej, a ona złapała za mój palec wskazujący i zaczęła go ssać. Biedna mała - za szybko zabrana od mamy.
Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...
Komentarze
Biedne kocię :(
ano biedne.
Madziaro,
biedna.
Amyszko,
wczoraj zawieźliśmy Tunię do nowego domu.
Lilly przez rok ssała swój brzusio, bo odciągnięto ją od matki baardzo wcześnie.
:-)
Astaroth86,
cóż - coś za coś... A na "Kota Simona i Kociokwik" czekam niecierpliwie:-)
Agnieszko,
szkoda tych maluchów tracących mamy zbyt szybko...
Pozdrawiamy i kciuki :)!!!