Przejdź do głównej zawartości

Blaski i cienie, tylko nie wiadomo co jest czym...

W niedzielę, podczas jedzenia, Gusia zaczęła nagle warczeć. Wystraszyłam się, że jedzenie utkwiło jej w gardle lub między zębami i próbowałam zajrzeć w kocią paszczę. Nie było łatwo. Mnie trząsały się ręce, kot chciał mnie zjeść z powodu tego, że naruszam jego cielesną nietykalność. Uspokoiła się, a mnie nic nie udało się zobaczyć.

Dwa dni było dobrze, pomyślałam zatem, że faktycznie kawałek jedzenia utknął i ją irytował, ale już się rozpuścił i Gusia jest zdrowa, tylko wciąż obrażona. Niestety - wczoraj okazało się, że jednak coś jej jest. Udało mi się zajrzeć w kocie zęby i mam niedobre podejrzenia. Musimy skonsultować to z Doktorem.

Wczoraj wieczorem nastawiliśmy się na oglądanie filmu. Z. przygotował mi kawę, opatuliłam się w koc i czekaliśmy na rozpoczęcie emisji. Chwilę przed tym jak usiadłam Z. wyprowadził na śnieg Nusię i Wojtka. Po chwili wrócili i Wojtek najwyraźniej doszedł do wniosku, że jeśli będzie szybko biegał to szybciej wyschnął mu łapki. 

Biegał bardzo, bardzo szybko i wydawało się, że jest wszędzie w tym samym czasie. W pewnej chwili postanowił skoczyć z bocianiego gniazda na oparcie wersalki. Skoczył, ale po drodze zaczepił ogonem o filiżankę z kawą maczając w kawie ogonek. Udało mi się tym jednym skokiem zalać mnie, koc, kapę no i rzecz jasna - pozbawić mnie połowy napoju w filiżance. Usiadł później nieco oburzony i zlizywał kawę z mlekiem z ogona. Mnie pozostało nastawienie prania.


Komentarze

Joanna Ch. pisze…
A ja myślę, że Wojtek zrobił to specjalnie, żeby napić się choć troszkę kawy ;) Pewnie jest takim samym kawoszem jak moja Grzanka ;)
zakurzona pisze…
Martwię się Gusią. Oby to była jakaś drobnostka.
Uściski dla stada :)
ewung pisze…
Czekam na wieści o Gusi trzymając mocno kciuki! Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
No to miałaś niezłe zamieszanie :)
kociokwik pisze…
O tym nie pomyślałam, a jest możliwe:-)
kociokwik pisze…
Będziemy u doktora, dam znać.
kociokwik pisze…
Dzięki; też mam taka nadzieję.
amyszka pisze…
Tak to jest z footrami ...
Jak już myślisz że można odzipnąć to zaraz coś spsocą i znowu pełne ręce roboty ;)

Za Gusię kciuki trzymam !

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj