Przejdź do głównej zawartości

Laleczka

Nasza Dusia kochana miała cukrzycę. Wczoraj Z. poszedł z nią do weta, bo widział, że z Dusią jest źle. Nie chciała jeść, jak nigdy wcześniej leżała na boku, inne nasze kotki podchodziły do niej, wąchały ją i lizały. Wet zrobił badania krwi i wyniki były beznadziejne - Dusi wysiadły nerki i wątroba. Wet powiedział, że nigdy nie widział tak złych wyników. Z. zadzwonił do mnie, bo jestem setki kilometrów od domu i ustaliliśmy, że uśpimy naszą kochaną Dusię.

Z. zawsze mówił, że są dwie największe gracje na świecie - nasza Dusia i nasza Gusia. Teraz też są dwie największe gracje na świecie, tyle, że Dusia jest za Tęczowym Mostem. A dzisiaj rozmawiałam z Z. przez telefon, przed dziesiątą rano, i Z. powiedział, że musi przygotować zastrzyk z insuliny... Rozryczeliśmy się oboje, bo już nie musimy podawać Dusi zastrzyków. Nasza najukochańsza Laleczka jest już zdrowa. I czeka na nas za Tęczowym Mostem.

Komentarze

L.B. Abigail pisze…
Bardzo to smutne :(... Ale tak już jest...
Przytulam... Miała przy Was bardzo dobre, godne kocie życie :D.
zu pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Ula pisze…
Obseruję Waszą gromadkę od dłuższego czasu. A dzisiaj płaczę :( :(, tak smutno jak odchodzi Przyjaciel :( Jednynie dobre jest to, że już nie cierpi.
Pozdrawiam i ściskam.
grazynaewak pisze…
współczuję i przytulam
amyszka pisze…
Strasznie smutne są takie pożegnania :((
Przytulam ...
xmas_eve pisze…
Przykro mi, wiem co czujecie. :(
kociokwik pisze…
Dziękujemy za wsparcie.
Alison pisze…
Pięknie o swojej kocince napisałaś.
Bardzo Wam współczuję straty przyjeciela. Te nasze kociaki mają tak duuuzo miejsca w naszych sercach, a serducho boli gdy odchodzą.

Trzymajcie się.
Pozdrawiam
wilddzik pisze…
Bardzo mi przykro :-(((

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...