Przejdź do głównej zawartości

SFFiH nr 67, 68

Narobiło mi się różnych zaległości jakoś tak z rozpędu i przypadkiem. Dni zamieniają się błyskawicznie w tygodnie, a te - jeszcze szybciej - w miesiące. I tak oto - zanim zdążyłam podzilic się opinią na temat  67 numery SFFiH trafił do mnie 68 numer pisma.

Jacek Komuda w "Starościcu Jazłowieckim" zabiera nas do XVI wieku, Maciej Musialik proponuje złamanie szyfru sporządzonego zapisem nutowym wraz z Watsonem, Rafał Markowski zabiera nas w przyszłość. W dziale felietonów znaleźć możemy dwa świetne teksty będące odpowiedzią na pytania "Jak pisać i jak być pisarzem"; pierwszy z nich napisała Agnieszka Szady, autorem drugiego jest Andrzej Pilipiuk. Jednak tekstem numeru są poniższe zdania:
"Mieliśmy kiedyś na przykład telefony komórkowe, które wprawdzie doprowadzały nas do szału, ale czasami można było z ich pomocą zatelefonować. Teraz mamy smartfony, które służą do wszystkiego i dlatego nie robią nic, a już najbardziej nie telefonują" (J. Grzędowicz. Jak wszystko popsuć", s. 82).

W numerze 68 oprócz tekstów Aleksandry Janusz, Marcina Wełnickiego, Tomasza Kiliana oraz Andrzeja W. Sawickiego znaleźć można tzw. "Szorty", czyli krótkie historie, które okazać się mogą intrygującymi pomysłami godnymi tego, by je rozwinąć. Niezastąpieni Pilipiuk i Grzędowicz komentują rzeczywistość w sposób mi szalenie bliski (pewnie dlatego każdy numer pisma zaczynam od lektury tekstów obydwu panów).

Dostrzegłam pewne novum w SFFiH. Tekst rozpoczynający zawsze był dłuższy niż pozostałe, ale teraz - mam wrażenie - staje się dominującym. Np. "Powrót do Port Sand" liczy sobie 23 strony. Dostrzegam w takim podejściu czające się niebezpieczeństwo; jeśli czytelnikom opowiadanie początkowe przypadkiem do gustu będzie dobrze, jeśli nie - będzie ciut gorzej. Życzliwie życzę redakcji SFFiH samych rewelacyjnych tekstów rozpoczynających pismo.

Jeśli się nie mylę - rozbudowana została część z recenzjami, co bardzo mi się podoba. Podoba mi się też kolorowa strona z zapowiedziami książek na nadchodzący/zaczynający się miesiąc (widzieliście nową szatę graficzną serii o kuzynkach?).

Czwartą stronę okładki numeru 68 zajmuje reklama serialu "Gra o tron" . Czytaliście? Oglądacie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k