Agata Mańczyk. Rupieciarnia na końcu świata.


Wydane przez
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Kolejna, ostatnio czytana przeze mnie książka, opowiada o młodej osobie, która zmienia całe swoje życie na skutek przeprowadzki. Jednak, mimo, że tematyka podobna, książki są zupełnie inne i to mnie cieszy.

Rodzina Maryli rozpada się. Rodzice biorą szybki rozwód, mama i córka pakują rzeczy, opuszczają mieszkanie i wyjeżdżają z Warszawy do Tomaszowa Lubelskiego, który dla matki Maryli jest miastem rodzinnym, a dla dziewczyny - miejscem zupełnie nieznanym i w żaden sposób nie mogącym ułatwić jej żalu po utracie rodziny, przyjaciół, zwyczajów, ukochanego miasta. Również dom, do którego wprowadzają się Warszawianki, a szczególnie jego mieszkanki, nie napawa nadzieją na miłą codzienność. Babka i prababka, o których istnieniu dotychczas Maryla nie wiedziała, nie przypominają nobliwych, życzliwych światu staruszek z bajek. Są kostyczne, wrednawe i surowo traktują nowe współmieszkanki.

Dla Maryli, mieszkającej od urodzenia w Warszawie, świadomość, że wszyscy wiedzą o ich przyjeździe, że znają jej mamę, że wiedzą kim ona jest zanim się przedstawi, jest zdumiewająca, by nie napisać - oburzająca. Dziewczyna musi nauczyć się nowego miejsca, nowych ludzi, ale przede wszystkim - chce odkryć, co sprawiło, że przyjechały właśnie tu. Jaki był tego cel.

Powieść Agaty Mańczyk otwiera się przed czytelnikiem niczym martioszka. Kolejna, odkryta tajemnica, wskazuje następną do odsłonięcia, a później jeszcze następną... I tak, aż do sedna, do serca tej przedziwnej, coraz cieplejszej opowieści, której finał zaskakuje czytelników i bohaterów. 

Nie wiem jak to się stało, że po raz pierwszy spotykam się z prozą Agaty Mańczyk. Mam nadzieję, że nie będzie to spotkanie ostatnie. Mam przeczucie, że pisarka ma jeszcze sporo interesujących historii do opowiedzenia.

3 komentarze:

Jul pisze...

Słyszałam trochę o tej autorce, jednak na razie nie mam w planach jej książek.:D

Aleksandra Świerczek pisze...

Twórczość tej autorki w dalszym ciągu jest mi nieznana, jednak mam nadzieję, iż uda mi się to nadrobić w najbliższym czasie.

Monika Badowska pisze...

Heyday,
żałuj.

Lena,
trzymam kciuki:-)

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger