Marcin Pałasz. Zwłokopolscy.
Wydane przez
Wydawnictwo W.A.B.
Mam kłopot z Marcinem Pałaszem i jego "Zwłokopolskimi". O ile pewne idee niesione przez książkę przekonały mnie, a postacie bohaterów zrobiły odpowiednie wrażenie, to co do całości historii mam mieszane uczucia.
Rodzina Kovvalskich wprowadza się do niewielkiego miasta nieopodal Wrocławia. Członkowie rodziny są najoględniej mówiąc - dziwni. Ciotka warzy tajemne eliksiry, wuj mieszka w studni, matka kocha nad życie auto o jakim marzyć mogą tylko kolekcjonerzy, a ojciec pracuje w Instytucie zajmującym się rzeczami, o jakich ludzkość przez wiele setek lat wiedzieć jeszcze nie będzie. Przedstawianiem rodzinnych perypetii zajmuje się nastoletni Piter, który dzięki miksturom ciotki i kąpielom w formalinie utrzymuje się we względnie dobrym stanie. Towarzystwo Pitera stanowią Gabi i Egon. Po pewnym czasie dołącza do nich Szkodnik i przyznam, że ów ostatni wzbudził we mnie najwięcej sympatii.
Podoba mi się w "Zwłokopolskich" to jak funkcjonuje rodzina Pitera, to, jak doskonałe mają relacje, jak wiele pozytywnych rzeczy ich łączy. Podoba mi się sympatia z jaką przyjęto Kovvalskich w miasteczku, serdeczność jaką okazują sobie nastolatkowie w opowiadanej historii. Niestety mniej zrozumienia mam dla formy fabularnej - główny bohater to zombii, siostry zakonne prowadzą Radio Hades, jedna ze złych postaci ma zdolność idealnego kamuflażu (aż po udawanie seksownej nastolatki), a całość chwilami przypomina bieg ku temu by było dziwniej niż gdziekolwiek indziej. Chciałabym wierzyć, że Marcin Pałasz pisząc "Zwłokopolskich" celował ironią w pewne idee-klucze do naszego postrzegania świata. Czy jednak tak było i czy zrozumieją to młodzi ludzie, do których skierowana jest książka - nie wiem.
Zainteresował mnie sposób w jaki pisze Marcin Pałasz. Z pewnością poszukam jego wcześniejszych książek. Oglądając stronę Autora znalazłam w zapowiedziach książkę, o której już dziś wiem, że chcę ją przeczytać. Koniecznie. Nie żegnam się zatem z Marcinem Pałaszem, a mówię jedynie - "Do kolejnego przeczytania":-)
P.S. "Zwłokopolskich" ilustrowała Olga Reszelska. Lubię, bardzo lubię:-)
5 komentarzy:
A ja mam pytanie techniczne ;) czy zamieszczałaś u siebie etykiety pod postem, bo widzę, że u Ciebie nie ma. U mnie jakoś dziwnie nagle zniknęły :(
Przyznam, że nie podoba mi się sam tytuł "Zwłokopolscy". Może dlatego, ze kojarzy mi się z polskim filmem "Kołysanka", który był marną podróbą amerykańskiej "Rodziny Adamsów".
No właśnie - czy to nie jest jakaś kolejna podróba "Rodziny Adamsów"? Jesteś w stanie porównać te dwie rodziny?
Bibliofilko,
zamieszczałam i dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę na ich brak. Kompletnie nie wiem, co z tym zrobić:(
Julko,
interesujący trop.
Teano,
nie, nie jestem w stanie - nie znam rodziny Adamsów.
U mnie jest to samo i też nie wiem jak to naprawić
Prześlij komentarz