Przejdź do głównej zawartości

Niedzielnik nr 41


Dawno nie było "Niedzielnika". Mam jednak kilka rzeczy, o których chce napisać, a najwygodniej jest to zrobić w jednym wpisie. Poza tym, pisanie "Niedzielnika" z poranną kawą stojącą tuż obok, w najcichszym domu świata (wszystkie koty śpią) jest naprawdę doskonałym pomysłem na powolne wkraczanie w dzień.


Z dużą dawką niepewności, co do tego, czy oglądanie "Życia Pi" nie będzie czasem zmarnowanym, zdecydowaliśmy się na film. I - nie żałuję. Przepiękne zdjęcia, opowieść na granicy jawy i snu, historia - znana mi przecież z książki - opowiedziana filmem, budziła we mnie wiele emocji. Serdecznie polecam.



Kiedyś już pisałam na blogu o "Dziennikach" Marii Dąbrowskiej. To trzynastotomowe wydanie opublikowano w 300 zaledwie egzemplarzach, które rozdysponowano po bibliotekach. Obiecałam sobie (a czynię to przy Was, dla utrwalenia obietnicy), że przeczytam jeden tom na miesiąc. Publikacja nie zawiera przypisów, komentarzy, a edytorsko jest najprostsza z możliwych - format A4. Pierwszy tom obejmuje zapiski z lat 1914 - 1925, ostatni to lata 1962 - 1965. Zanim napiszę recenzję zdradzę, że niektóre z dziennikowych wpisów są uroczo proste. Przykład? 4-5-6/II[1915] Robota przy furtce. W Częstochowie był Wilhelm II. Niniejszym wpisem uruchamiam wewnątrzblogową akcję "Rok z Dąbrowską". Trzymajcie kciuki.


W najbliższym czasie zamierzam wrócić także do innej wewnątrzblogowej akcji - Tydzień z.... I to wrócić z sukcesem:-) 8 marca będę miała przyjemność prowadzić spotkanie Krzysztofa Vargi z czytelnikami. Zatem od jutra (bo dziś planuję skończyć lekturę Dąbrowskiej) zaczynam czytanie i słuchanie Vargi. Recenzje pewnie pojawią się w jednym wpisie i to być może w tym, w którym podsumuję spotkanie.



Rozmowa u Lirael uświadomiła mi, że listę książek o zwierzętach mam, ale na kociokwiku. Dodałam zatem na belce "strony" bezpośrednie przejście do w/w listy. Może kogoś, podobnie jak mnie, fascynują zwierzaki i chciałby o nich poczytać. Zachęcam do korzystania ze ściągi :-)

*   *   *

Z nadzieją, że wkrótce przyjdzie wiosna (choć piątkowa aura zdecydowanie temu przeczyła) zapraszam do piosenki:


Miłej niedzieli!

Komentarze

natanna pisze…
Od lat tez myślę o Dziennikach Dąbrowskiej. Muszę się zorientować czy moja biblioteka je posiada.
Śląska - piękna kobieta i znakomita aktorka,ale swym przepojonym namiętnością głosem zepsuła mi lata temu oglądanie w kinie Anny Kareniny, podkładając głos pod Tatianę Samojłową - do dzisiaj to pamiętam.)
Agnesto pisze…
Nie czytałam nic Vargi, choć nie powiem, chciałabym, bo staram się zapoznać z każdą ważną postacią współczesnej polskiej literatury, a sądzę, iż ten autor, to nie byle kto.
Najchętniej chyba "Gulasz z turula". Ewentualnie mogę sięgnąć po "Trociny", bo siostra ma tę książkę, a więc niewykluczona lektura kiedyś.

Będę wypatrywać relacji ze spotkania i recenzji.

Dziękuję za listę książek o zwierzętach. Ostatnio wypisywałam sobie swoje ulubione "kocie" książki, te z dzieciństwa i niektóre późniejsze. Sporo tego, swoją drogą tak ogólnie.
Monika Badowska pisze…
Natanno,
fascynujące jest to, że to wydanie ma tak mało egzemplarzy. Wg tego, co znaleźc można na stronie nukat.edu.pl jest w trzech bibliotekach ogólnodostępnych i kilku uczelnianych. Ale na tej liście nie ma Biblioteki Śląskiej;-)

Agnesto,
podzielisz się listą kocich książek?
matysiak.an pisze…
Pozdrawiam serdecznie, tak niedzielnie - beztrosko i trochę leniwie... Za oknem deszcz (przynajmniej w Poznaniu), ale w domciu ciepełko, kawa, czekolada i książka... Dobrej niedzieli :)


Anna M.
annamatysiak.blogspot.com
Lirael pisze…
Ja jeszcze nie odważyłam się wybrać na "Życie Pi" - mam dokładnie takie same opory jak Ty, zachodzę w głowę, jak w ogóle klimat tej książki można przełożyć na język filmowy. Widzę jednak, że można i w dodatku zrobiono to ciekawie.

Za listę zwierzątkową ogromne dzięki, buszuję z przyjemnością i wyszukuję kolejne inspiracje. :)

Tej edycji dzienników Dąbrowskiej zazdroszczę Ci straszliwie! To jest faktycznie biały kruk.
Niech motywacją do lektury będzie świadomość, że ktoś niecierpliwie czeka na twoje doniesienia. :)
Monika Badowska pisze…
Anno,

oj tak - kawa, książka, koc i kot:-)

Lirael,
rzadko decyduję się na filmy, w których role grają zwierzęta - płaczę zawsze rzewnie, gdy dzieje im się coś złego. Tu udało mi się nie płakać, ale emocje miałam wielkie;-) Dąbrowską czytam - fascynujące są szczegóły i szczególiki o jakich pisze.

Pozdrawiam:-)
Agnesto pisze…
Proszę uprzejmie, oto garść tytułów:
http://agnestariusz.blogspot.com/2013/02/kocie-ksiazki.html
Monika Badowska pisze…
Agnesto,
dziękuję:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj