Przejdź do głównej zawartości

Anna J. Szepielak. Dworek pod Lipami.


Wydane przez
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Kiedyś ustawiałam książki na półce dzieląc je na te już przeczytane i te, które na lekturę jeszcze czekają. Niestety, ze względu na ograniczenie miejsca, teraz ustawiam je razem, kierując się bądź to wydawnictwem, bądź tematyką, bądź wolnym miejscem na półce. W wyniku tego zdarza mi się czasami pomijać książki, które sama sobie wybrałam wiedziona chęcią ich poznania. Tak właśnie było z "Dworkiem pod Lipami"; przypomniałam sobie o tej książce na wieść, że we wrześniu ukaże się kolejna powieść Anny Szepielak.

Gabriela jest pisarką tworzącą literaturę tzw. kobiecą. Chcąc wyrwać się z cyklu powieściowego dość radykalnie rozstaje się ze swoją bohaterką mając nadzieję, że to pozwoli jej zacząć pracę nad czymś poważniejszym. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwia się wydawca, a niemiłą sytuację potęguje trudna sytuacja w domu. Jako druga żona swojego męża wciąż pozostaje na dalszym planie; ważniejsza jest zmarła Zosia, dzieci Marka, czy wreszcie jego pierwsza teściowa i gospodyni zarządzająca od lat ich domem. 

Gabrysia zmagając się ze swoimi wątpliwościami w kwestii małżeństwa powołuje bezwiednie do życia kolejną bohaterką - Celinę. Codzienność młodej mężatki żyjącej w XIX wieku wydaje się niewiele różnić od tego, czego doświadcza pisarka, a potraktowanie Celiny jako swoistego literackiego alter ego wiele Gabrieli wyjaśnia.

Prowadzenie narracji dwustopniowej to interesujący zabieg, którzy przysłużył się opowieści. Ciekawie było obserwować jednocześnie dwie bohaterki, ciekawie było porównywać ich obyczaje, kłopoty, bliskich. Porównanie Gabrieli i Celiny uwidaczniało pewne łączące je cechy, cechy, które - jak sądzę - nie są obce także i innym kobietom.

Podobała mi się w tej książce obecność zwierząt. I to nie tylko tych z pozoru oczywistych, jak pies i kot, ale  również ptaków. Ich obecność Autorka wsparła umiejętnie czyniąc jednego z bohaterów ornitologiem - amatorem.

Przyjemnie było zanurzyć się w świat opisany przez Annę Szepielak. Tym przyjemniej, że Autorce dobrze zrobiła zmiana wydawcy - "Dworek pod Lipami",  w porównaniu do jej debiutanckiej powieści, znacznie pełniej pokazał umiejętności literackie Autorki.

Musze pomyśleć nad specjalnym regałem na książki czekające na czytanie - szkoda narażać się na ryzyko pominięcia lektury tak udanej, jak "Dworek pod Lipami".

Komentarze

natanna pisze…
Myślę o tej pisarce, gdyż też mi takie klimaty odpowiadają.
A co do biblioteczki to i moja wymaga totalnego uporządkowania, gdyż też się w niej gubię.)
Czasem mam ochotę na taką właśnie literaturę:-) pewnie niedługo sięgnę:-)
pozdrawiam!
Monika Badowska pisze…
Niby nie gubię się w swojej, ale - muszę na nowo ją przemyśleć:-)
Książka wydaje się taka... hmm życiowa :) Może kiedyś, kiedy tylko nastanie taka okazja to sięgnę po nią...
Co do biblioteczki, to u mojego synka w pokoju nie mam już gdzie ustawiać książek :o Cały regał i dodatkowa wisząca półka wypchane po brzegi... Zostało mi jeszcze kawałek parapetu i zrobiłam miejsce na jednej półce w szafie :P Jeżeli chodzi o moją kobiecą biblioteczkę to ta też zaczyna się coraz bardziej rozrastać. Kilka półek już zajęte, więc również rozważam kupienie regału... Tylko gdzie ja go postawie :P

Pozdrawiam
Anonimowy pisze…
Cieszę się z Twojej pozytywnej opinii, bo mam na tę książkę ochotę już od jakiegoś czasu. Nawet raz miałam ją już w ręku i jednak kupiłam coś innego. Muszę się więc w tę powieść jak najszybciej zaopatrzyć.

Widzę, że czytasz "Psy, Rachel.." Ciekawa jestem jak Ci się ta powieść spodoba.
Anna J.Szepielak pisze…
Dziękuję za miłą recenzję :) Cieszę się, że Dworek i moje bohaterki przypadły Pani do gustu. Pozdrawiam serdecznie
Anna Szepielak
Monika Badowska pisze…
Marto,
mam dwie ściany regałów. Jeden wypełniony domowymi papierzyskami stoi w sypialni, ale podejrzewam, że wkrótce będzie trzeba dostawić do niego kolejne. Ależ to miło mieć w domu dużo książek, prawda?
Monika Badowska pisze…
Halinko,
:-) O Dillon napiszę, tym bardziej, że "Szczęśliwe zakończenie" mi się spodobało.
Monika Badowska pisze…
Pani Anno, jest mi niezwykle miło:-) Pozdrawiam.
Paideia pisze…
Dawno już nie miałam do czynienia z książką, która opowiada o tworzeniu książki, a której głównym bohaterem jest pisarka. A z książkami na półkach nie tylko ty masz problem... Ja już pakuję w kartony te, po które na pewno nie sięgnę. Może kiedyś nadejdą takie czasy i doczekam się własnego gabinetu pełnego regałów z książkami... :)

Korzystając z okazji zapraszam na stronę: http://jubileuszowelektury.blogspot.com/ . Może znajdziesz tam coś dla siebie, a jeśli nie to, zapraszam do odwiedzania od czasu do czasu :)
Unknown pisze…
Rewelacyjna książka. Dawno tak się nie śmiałam, jak przy jej czytaniu. I zgadzam się co do regałów, ja mam osobne półki, na których układam książki nieprzeczytane, zawsze tam kierują swoje kroki i grzebię w różnych gatunkach, w poszukiwaniu tego na co akurat mam ochotę:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj