Przejdź do głównej zawartości

5 lat? 5 lat!

Choć aż trudno w to uwierzyć Nusia jest z nami 5 lat. Żyje o jakieś 4 tygodnie więcej;-) Pierwszy wpis o niej zamieściłam 12 czerwca 2008 roku.

Nusia, kocica w kwiecie wieku, wciąż jest dla nas malutkim, chorutkim bączkiem. Owszem wiemy, że wyrosła, że wagę ma raczej ciężką niż piórkową, że jest humorzasta i grymaśna, że przytulać się nie lubi, ale cóż... Miłości życia się nie wybiera :-)


Zapraszam do wędrówki w czasie. Poświętujcie na nami:-)


P.S. Kusiło mnie, żeby jako podkładu użyć piosenki "Cztery słonie..." :-)

Komentarze

Antoni Kot pisze…
Poważna kociczka z niej :)))
monikacookies85 pisze…
piekne to zdjecie jak daje ci buzi!
L.B. Abigail pisze…
Piękny film :)... Nusia była i jest uroczym kotkiem... Z czterema słoniami, to byłaby jednak lekka przesada ;) :D...
magda pisze…
Nuśka jest cudna,nie do wiary ,że ma już pięć lat!jak te dzieci szybko rosną:)
Orka pisze…
Kawał Kota się z niej zrobiło,dużo zdrowia na dalsze bycie u Ciebie:)))
Orka pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Gratulacje z okazji pięciolecia. Pamiętam zdjęcia malutkiej Nusi a tu taka kocica z niej wyrosła niewiedzieć kiedy :)
a zdjęcie w pudełku "Poczty Polskiej" mnie ubawiło mocno, ciekawe gdzie się chciała wyeksportować ;)
kociokwik pisze…
Antoni Kot,
zgadzam się bezkrytycznie:-)

monikacookies85,
też je bardzo lubię:-)

L.B. Abigail,
i wyrosła nie wiadomo kiedy:-)

magda,
dzieci rosną najszybciej:-)

Orka,
dziękujemy:-)
Orka pisze...

fiefiórkomadziarka,
pisanie o rocznicach ma jeszcze jedną zaletę - odzywają się stali czytelnicy:-D
xmas_eve pisze…
Fajna dziewczyna z tej Nusi. Jest rówieśnicą moich chłopaków :)
kociokwik pisze…
Xmas_eve,
z jednej strony - przed chwilą byli maluchami, a z drugiej - jak juz dłuuugo są z nami, ile wspólnych wydarzeń, chwil:-)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...