Przejdź do głównej zawartości

Marcin Mortka. Podróże Tappiego po Szumiących Morzach.


Wydane przez
Wydawnictwo Zielona Sowa

Postać wikinga Tappiego zainteresowała mnie już czas jakiś temu, ale dopiero teraz miałam okazję poczytać o jego przygodach. A uwierzcie - jest o czym czytać:-)

Tappiego cechuje wielka dobroć i życzliwość do świata. Oczywiście zdarza mu się rozzłościć, ale tylko w uzasadnionych przypadkach i na osoby, które sobą reprezentują wszystko co złe. Wyruszając w morską podróż Tappi zabiera przyjaciół i zaczyna zmagać się, niczym Odyseusz, z najróżniejszymi przeciwnościami. A to smok, a to zły czarodziej, a to inne dokuczliwe stwory czyhające na dobroduszność wikinga. Na szczęście wsparcie przyjaciół i ich spryt pokazują, że w kupie siła oraz, że dobro zawsze zwycięża. 

"Podróże Tappiego po Szumiących Morzach" czytało sie doskonale. Skoro Tappi zaczarował mnie, to i bez trudu podbije dziecięce serca. Czego jemu, a przede wszytskim Marcinowi Mortce, życzę:-)

Komentarze

Unknown pisze…
Znalazłoby się kilka dzieciątek, którym mogłabym sprezentować książkę :) Zapraszam do mnie :)
Bazyl pisze…
Z Tappim poznaliśmy się przy okazji testowania przeze mnie usługi czytania bez limitu oferowanej przez pewien portal ebookowy. Świetna historia. Aż żal, że słowem nie napomknąłem. Jak już przeczytam nowości z biblio, to chyba nawet wydam kasę na abo, żeby poczytać chłopakom drugą część :)
Monika Badowska pisze…
KulturkaMaialis,
jak pewnie u każdego:-) Odwiedzę:-)

Bazylu,
widzisz, a ja pierwszego Tappiego nie znam. Ale sądzę, że i druga część przypadnie do gustu siostrzenicy:-)

Bazyl pisze…
Chłopaki Tappiego polubiły, a Chichotka (czy jest w drugiej części?), to już w ogóle. Mają obiecaną kontynuację jak tylko zawitam do WBP :)
Monika Badowska pisze…
Bazylu,
oczywiście - Chichotek towarzyszy Tappiemu w żegludze, choć bardzo mu się owa czynność nie podoba;-)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...