Przejdź do głównej zawartości

Marzena Filipczak. Między światami.

Wydane przez
Wydawnictwo Poradnia K

Polubiłam "Jadę sobie", a "Lecę dalej" pobudziło moją wyobraźnię. Ale "Między światami" to książka, która najpełniej trafiła w moje emocje, która - jak żadna dotychczas - była książką "moją".

Armenia, Osetia Północna, Górny Karabach, Kałmucja, Uzbekistan, Kirgistan, Kurdystan, Iran, Turkmenistan, Kazachstan - już same nazwy brzmią tak, że aż kusi by pakować plecak. Dalej jest - bo tak tylko może być - jeszcze ciekawiej.

Samotna wędrówka ma niewątpliwie dobre strony - samotność sprzyja nawiązywaniu kontaktów z mieszkańcami miejsc odwiedzanych, jest atutem w sytuacjach, w których pojedynczość jest lepiej widziana, i jest czasami po prostu wygodna. A jednak samotne podróżowanie może też być czegoś niewygodnym, czy wręcz niebezpiecznym.

Czytałam "Między światami" z zachwytem, popadając z zauroczeniu z każdym niemalże opisem sytuacji, spotykanych ludzi, obyczajów, z którymi Autorce przyszło się spotkać.
Wielu rzeczy zazdroszczę Irańczykom. Praktycznie cały kraj przecinają świetnej jakości drogi, autobusy są wygodne i tanie, wszędzie są parki, w których można się rozłożyć z piknikiem i fontanny dla ochłody. (...) wzdłuż ulic i przy sklepach stoją dozowniki z woda pitną (...) za darmo. Kiedy patrzę z jaką nonszalancją Irańczycy uzywają kart kredytowych i bankomatowych czuję się jak przybysz z zacofanego świata. [s.236]
Wielka życzliwość, serdeczności i gościnność z jaką spotykała się Marzena Filipczak, budzi tęsknotę za podróżą. Jednak z "Między światami" wynika, że by doznać czegoś podobnego do tego, czego doświadczała Autorka, trzeba się pospieszyć - wkrótce tamten świat ulegnie zmianie. A nie wydaje mi się, by była to zmiana na lepsze...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...