Przejdź do głównej zawartości

Renata Piątkowska. Najwierniejsi przyjaciele. Niezwykłe psie historie.

Wydane przez
Wydawnictwo Bis

O tym, że mam fioła na punkcie zwierząt wiedzą bodajże wszyscy czytelnicy mojego bloga. Chętnie czytam książki o zwierzętach i z zapałem sięgam i po prace popularnonaukowe - jak na przykład Bradshawa, jak i po beletrystykę, czy opowieści, które powstały na podbudowie rzeczywistych wydarzeń. Książki o zwierzętach bawią mnie i wzruszają.

Nie inaczej było w przypadku historii dziesięciu psów, o których napisała Renata Piątkowska. Ich losy toczyły się różnie, ale w każdym z opisanych przypadków pies okazywał się być prawdziwym przyjacielem człowieka. Ratowanie ludzi podczas śnieżycy, ogrzewanie swym ciepłem zagubionej dziewczynki, opiekowanie się młodymi z innego gatunku, czy wierne towarzyszenie innemu psiemu przyjacielowi w chwili, w której jest zagrożone jego życia. No i historia psa, który przygarnięty ze schroniska tego samego dnia ratuje swoją nową panią. Albo Hachiko czekający na swojego pana na dworcowym peronie (nie widziałam nigdy filmu o Hachiko, to ponad moją wytrzymałość).

Wiem, że "Najwierniejsi przyjaciele" to książka dla dzieci. Ale polecam ją nie tylko najmłodszym czytelnikom. Bo, że polecam jest to chyba oczywiste :-)

Komentarze

Klaudyna Maciąg pisze…
Ze mnie też zwierzolub, więc nawet książkę dla dzieci chętnie bym 'łyknęła' :)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...