Przejdź do głównej zawartości

Odliczam dni

Subtelnie skarcona przez Zu za milczenie na blogu zasiadam do pisania myśląc jednocześnie o tym, że trudno pisać o kociastych gdy się bywa poza domem i okazje do obserwowania ukochanych zwierzątek ma się nikłe.

W miniony weekend odwiedziłam Lulu, która nieustająco rozbraja mnie umiłowaniem łazienki (najcieplejszego miejsca w domu) i, w towarzystwie której, spędziłam noc. Tydzień temu odwiedził nas także P.; nie było go u nas ponad rok, ale koty doskonale o nim pamiętały i Gusia czym prędzej wykorzystała  dobre serce (i kolana) P. zalegając na nim na kilka godzin. Wraz ze mną, do domu, przyjechał Tata. Zachwycił się Wojtkiem i z radością poddał się zaszczytowi - jeden z kotów na nim spał:-)

Duszce wyładniała sierść. Chyba nie jestem zbyt baczną obserwatorką, skoro zauważyłam to dopiero teraz. Mam wrażenie, że jeszcze jakieś 2-3 tygodnie temu Duszkowa sierść była w znacznie gorszym stanie. Zmieniliśmy niedawno karmę, czyżby od tego? Musze poobserwować, bo zamierzałam wrócić do takiej, która koty jadły kilka miesięcy temu.

Wyliczyliśmy ostatnio, że Wojtek stojący na dwóch nogach, próbujący ukraść coś dobrego ze stołu, liczy sobie 75 cm. A dziś w nocy śnił mi się Wojtek dorosły, wyrośnięty. Nieodmiennie zastanawiamy się nad  pochodzeniem przodków Wojtusia. Może, mimo umaszczenia, płynie w nim krew serwala?;-))) 


Ostatnio w naszym domu pojawił się nowy koc. Został obejrzany i schowany przed wpływem kociej sierści. Dziś jednak postanowiłam się nim przykryć, bo zmarzłam podczas czytania. Czas jakiś później obudziło mnie bulgotanie. Sisi z rozanieloną miną ugniatała koc, a przy tym mnie leżącą pod nim. Szykowała sobie miejsce do spania dość długo, więc zostawiłam ją samą z kocykiem. Niedługo trzeba było czekać na pojawienie się Nusi, która zaciekawiona obwąchiwała nowe w odpowiedniej od Sisi odległości. Wojtek też wyraził zainteresowanie, ale uznał, że na fotelu śpi się lepiej. Gusia ułożyła się na krześle, a Duszka... Cóż Duszka ostatnio porzuciła miejsce do spania na toaletce na rzecz:


Mam niedosyt kociego towarzystwa i już cieszę się na święta.

P.S. Kwiatek wygląda jak wygląda skutkiem wcześniejszych działań Wojtusia. 

Komentarze

Alison pisze…
Śpiący kotek to przesłodki widok :-)))
Piękne to ostatnie zdjęcie ...
magda pisze…

Kwiatek wygląda całkiem dobrze,szczególnie jako tło dla kota,piękny obrazek:)
wilddzik pisze…
Koci raj :-) Jak miło się czyta o kocich sprawach i sprawkach ;-)
kociokwik pisze…
Kwiatek z bliskości wygląda na podgryzionego, ale twardy jest;-)
kociokwik pisze…
Wildzik - mnie to uspokaja:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k