Przejdź do głównej zawartości

Marcin Pałasz. Elf Wszechmogący.


Wydane przez
Wydawnictwo Skrzat

W progu wakacji w wielu miastach, lasach, na łąkach znaleźć można błąkające się, nieszczęśliwe psy. Ich ludzie wyjeżdżając na urlop postanowili pozbyć się zbędnego balastu. Nie każde z miejsc przyjmuje gości ze zwierzętami, a nawet jeśli - to przecież za obecność psa trzeba zapłacić. Dla wielu osób, przerażająco wielu, te warunki dyskwalifikują psa i pozwalają potraktować go jako rzecz, której - gdy już niepotrzebna - można się pozbyć.

Na szczęście Duży i Młody Efla prezentują zupełnie inną postawę. Dla nich wakacje bez psa nie byłyby wakacjami; jak można by zostawić członka rodziny bez opieki i pojechać na wypoczynek? Ruszają zatem w trójkę nad morze planując spacery, odpoczynek i szeroko rozumiany relaks. Na miejscu czeka na nich niespodzianka - dom, w którym mieszkają został ukradziony. Nie, nie okradziony - ktoś ukradł cały dom :-) 

Brak domu powoduje konieczność znalezienia nowego miejsca do spania, a to z kolei pozwala bohaterom zawrzeć nowe, znaczące dla rozwoju akcji powieści, znajomości. 

W książkach Marcina Pałasza jest spora dawka treści edukacyjnych. I tych krajoznawczych, i tych ogólnoludzkich, ale przede wszystkim tych, z których Elfomania słynie, czyli związanych z relacjami między ludźmi i psami. Duży i Młody troszczą się o odpowiednie jedzenie, o to, by ich ulubieniec miał zapewnioną optymalną dawkę ruchu, obserwują go dokładnie chcąc wychwycić wszelkie nieprawidłowości w jego zachowaniu. Dzięki temu, że bacznie przyglądają się Elfowi zauważają w jaki sposób obecność wpływa na dziecko po traumatycznych przeżyciach. Gdyby rozumieli komunikaty jakie przesyłał im pies szybko pojęliby, kto jest zamieszany w wydarzenia kryminalne w nadmorskim miasteczku, ale cóż... Ludzie to nie psy, nie należy wymagać od nich zbyt wiele...

Po raz kolejny nie mogę napisać nic poza "zdecydowanie polecam"!

P.S. Elf - 1, Elf - 2, Elf - fragment.

Komentarze

Malwina pisze…
Książka wydaje się być bardzo interesująca :)
Scarlett pisze…
Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, by wyrzucić domownika do lasu... Cieszę się, że można uczyć wrażliwości dzieci od małego.
Monika Badowska pisze…
Clary,
jest bardzo interesująca:-)

Scarlett,
okrutnym. I bez serca. Ale takich ludzi jest dużo.
Marcin Pałasz pisze…
Dziękuję za bardzo miłą recenzję! A w zasadzie to dziękujemy - czyli Duży, Młody i Elf :D

Ostatnio jedno dziecko napisało do mnie, czemu "Sposób na Elfa" nie jest lekturą w szkole... i co ja miałem odpowiedzieć :(
Monika Badowska pisze…
Ależ, proszę:-) A dziecko trzeba było zapytać, czy gdyby Elf był lekturą to też by czytało;-) Co nie zmienia faktu, że możesz postarać się u lokalnych nauczycieli o wprowadzenie Twoich książek na lekcje:-)
Marcin Pałasz pisze…
Też mi to przyszło do głowy - tzn. że gdy w szkole coś MUSIMY przeczytać, to momentalnie stajemy "okoniem" :)

No, zobaczymy. A rada cenna - spróbuję!
Monika Badowska pisze…
Próbuj i daj znać, co wyszło:-)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...