Przejdź do głównej zawartości

Agnieszka Błotnicka. Koniec wiosny w Lanckoronie.


Wydane przez
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Agnieszkę Błotnicką kojarzyłam z dwóch powieści przygodowych dla młodzieży. Po opowieść o Magdzie przezywającej koniec wiosny w Lanckoronie sięgnęłam wiedziona ciekawością - czy pisanie dla młodzieży  mocno różni się od pisania dla dorosłych?

Magda jest kobietą o dużych rozmiarach. Rozstaje się z facetem i choć większość osób z jej otoczenia sądzi, iż to tusza dziewczyny była przyczyną odejścia Filipa, Magda jest przekonana, że to, coś co wydarzyło się podczas wizyty obydwojga u znajomych w Konstancinie miało wpływ na ich rozstanie. Nieco zgnębiona bierze urlop i wyjeżdża w siną dal ;-). Trafia do Lanckorony, podejmuje decyzje o schudnięciu i już podczas pierwszego spaceru nabawia się kontuzji.

Życie Magdy, dotychczas w dużej mierze skupione na pracy i ukochanym mężczyźnie, w oddaleniu od obydwu tych czynników nabiera nowego znaczenia. I choć sama bohaterka przyznaje, że odkąd zaczęła dietę nie jest w stanie myśleć o niczym innym niż jedzenie, to jednak zastanawia się, zmienia swoje patrzenie na otoczenie, na ludzi bliskich i tych zupełnie obcych zmagających się z żywiołem.

W walce z nadmiernymi kilogramami bohaterka wykazywała się największym poczuciem humoru. Bo jakże by inaczej podsumować taka obserwację:

I strach pomyśleć, co by się stało, gdyby matki i babcie od wieków stosowały drakońskie diety. Co pachniałoby w takich domach? Co wspominałyby wyrośnięte już dzieci? Zapach chudej pręgi wołowej? Opary gotowanego dorsza z marchewką? Mdły aromat warzyw z wody? [s.123]

"Koniec wiosny w Lanckoronie" to spokojna opowieść lekko zabarwiona humorem. Celne spostrzeżenia Autorki włożone w usta Magdy dodają książce pikanterii.

P.S. Po kilku lekturach miłych, serdecznych i przyjaźnie nastrojowych łaknę krwi :-)

Komentarze

Iza pisze…
Książka leży u mnie na półce:D Po Twojej recenzji z pewnością szybciej ją przeczytam;)
Monika Badowska pisze…
Izuś,
to zaczynam wypatrywać recenzji:-)
Pisany inaczej pisze…
Jak zwykle piszesz profesjonalne recenzje, a ja jak zwykle zastanawiam się skąd czerpiesz do tego siły? Musisz mieć niesamowitą osobowość
Monika Badowska pisze…
PisanyInaczej,
dziękuję za dobre słowo:-)
Kinga pisze…
o, czy zatem mogę się spodziewać recenzji thrillera? :)
Agnesto pisze…
A ja nadal mam zapotrzebowanie na lektury spokojne, miłe i przyjaźnie nastrojowe ;-) Wciągam powyższą propozycję na listę do przeczytania. Pozdrawiam!
Monika Badowska pisze…
Kingo,
aż tak to chyba nie:-) Będzie recenzja książki o lubelskim komisarzu:-)

Agnesto,
miłej lektury:-)
magdalena pisze…
Doskonała recenzja. Dziękuję. Teraz na pewno przeczytam tę książkę:)
Monika Badowska pisze…
Magdaleno,
cieszę się:-)
Unknown pisze…
Wspaniała recenzja, z pewnością sięgnę po tę książkę. Ten żal i rozpacz emanujące z cytatu o marchewce i chudej prędze wołowej - bezcenne!:) Pozdrawiam serdecznie:)
Aneta pisze…
Zachęciłaś mnie do tej książki, a juz Twoje słowa "już podczas pierwszego spaceru nabawia się kontuzji" wprost zmuszają mnie do siegnięcia po tę lekturę.
Monika Badowska pisze…
Nahaszim,
dlatego dałam ten cytat:-)

Aneto,
miłej lektury:-)
Unknown pisze…
Zdecydowanie plusem tej książki jest duże poczucie humoru i przezabawne przemyślenia bohaterki. Najwyższy czas przestać traktować odchudzanie i diety jako coś poważnego i zacząć się z tego śmiać :).

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj