Przejdź do głównej zawartości

Aleksandra Szarłat. Prezenterki.

Wydane przez
Wydawnictwo Świat Książki

Bardzo się cieszę, że przeczytałam tę książkę. Co więcej - cieszę się, że ją mam i będę mogła sobie do niej, gdy najdzie mnie ochota, zajrzeć. Historia pięciu kobiet, które dla wielu Polaków stały się przyjaciółkami, wyznawczyniami stylu, osobami nieraz ważniejszymi od tych siedzących razem przed ekranem. 

Edyta Wojtczak, Krystyna Loska, Bożena Walter, Bogumiła Wander i Katarzyna Dowbor (przyznam, że obecność ostatniej z Pań nieco mnie zdumiała) i ich życie na wizji są podstawą wywiadów, opowieści o historii telewizji. Każda z rozmówczyń Aleksandry Szarłat jest postacią - legendą, osobą, w obecności której rodziła się w Polsce, rozkwitała i zmieniała telewizja.

Prezenterki to nie tylko panie, które - jak dziś - plotąc trzy po trzy zapowiadają kolejny program. Od ich słów, nie od początku przecież narzucanych im z góry zależało to, czy widzowie zostaną przed ekranem, co zrozumieją z przekazywanego komunikatu, a nawet to w jaki sposób zaczną się czesać i ubierać niektóre kobiety. Prezenterki musiały mieć klasę, bo program szedł na żywo i trzeba było umieć się odnaleźć w każdej sytuacji.

Najbardziej, z przedstawionych w książce Pań, pamiętam Krystynę Loskę. I w mojej do niej sympatii utwierdził mnie tekst, rozmowy z kobietą, która w telewizji upatrywała swoją wielką szansę, ale która jednocześnie nie zapomniała o swoich pochodzeniu i etosie pracy w jakim została wychowana.

Lektura "Prezenterek" to nie tylko wielka przyjemność. Książka pozwoliła mi zajrzeć za kulisy produkcji telewizyjnych, obserwować kształtowanie się telewizji w Polsce, dała obraz tego w jaki sposób zmieniło się to, co kiedyś edukowało, a dziś ogłupia.

Komentarze

Unknown pisze…
Niedawno czytałam To była bardzo dobra telewizja. I wpadłam jak śliwka w kompot, te wszystkie znajome programy i prezenterzy, prezenterki, dziennikarze. Z przyjemnością powspominałam. "Prezenterki" mam już zaklepane do pożyczenia i szykuje się na świetną lekturę, a ty mnie utwierdziłaś w tych nadziejach.
Iwonaa pisze…
Kupiłam tę książkę mojej Mamie pod choinkę i jej wrażenia są bardzo pozytywne. W wolnej chwili pewnie i ja się z nią zapoznam :)
Ech, te wspomnienia. No może Wicherek to nie moje czasy, ale Chmurkę jeszcze pamiętam. Panią Wojtczak zawsze bardzo lubiłam. No i Krystyna Loska, NASZA (Śląska znaczy)! Piękne to były czasy z kulturalnymi ludźmi w telewizji...:)
Anonimowy pisze…
Dobór, a w zasadzie jak zauważyłaś obecność Katarzyny D, zaskakuje. A pamiętasz Irenę Dziedzic? To ona pierwsza wprowadziła jak to się ładnie "po polsku" nazywa talk show i co więcej także jest książka. Pozdrawiam
Monika Badowska pisze…
To będzie pewnie świetne uzupełnienie poprzedniej lektury:-)
Monika Badowska pisze…
Prawda. Niby ta TV przaśna, ale jakoś tak z entuzjazmem robiona:-)
Monika Badowska pisze…
Nie, Ireny Dziedzic z własnego oglądania nie pamiętam. Pozdrawiam:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k