Przejdź do głównej zawartości

Andrzej Ziemiański. Pomnik Cesarzowej Achai. Tom 2.

Wydane przez
Wydawnictwo Fabryka Słów


12 kwietnia 2012 pisałam o pierwszym tomie "Pomnika Cesarzowej Achai". Minęło kilka miesięcy i ów upływ czasu powodował, że nie byłam pewna swojej pamięci, co do poszczególnych wątków powieści. Na szczęście szybko wróciłam do tematu.

Wśród postaci znanych już czytelnikom - polskich marynarzy, wojowniczej Shen, lekarza towarzyszącego Polakom - pojawiają się trzy interesujące osoby. Mężczyzna, który ze swojej słabości uczynił siłę i jest, jakbyśmy współcześnie go określili, doskonałym PR-owcem i kobieta, idealnie pasująca do swojego szefa, która swoją niemoc przekuła w narzędzie. Trzecią postacią jest intrygująca żeglarka; mam nadzieję, że przyjdzie się z nią jeszcze spotkać w kolejnym (kolejnych) tomie (tomach).

Trudno mi się pisze o "Pomniku Cesarzowej Achai", bo konstrukcja tej powieści sprzyja temu, by się totalnie zanurzyć w historii wykreowanej przez Autora. Przez książki Ziemiańskiego, a osobliwie przez cykl o Achai, przechodzę całą sobą; czytając mam kłopot z tym, by wyodrębnić z siebie analityka z notatnikiem i ołówkiem ;-) Ale, ale...

Mam wrażenie, że Andrzej Ziemiański sięga do tradycji opowiadania wielowątkowych, rozbudowanych historii. Niegdysiejsze bajania przy ognisku, czy przy darciu pierza doskonale mogły by zostać zastąpione opowieściami tworzonymi przez Pisarza. Tajemnice, magia, mocne nadprzyrodzone, klątwy i rzeczy niewytłumaczalne dla mieszkańców Cesarstwa Arkach, czyli nietypowa broń, penicylina i przedziwne okręty zapładniają umysły współczesnych tak, jak opowieści Homera - umysły starożytnych.

Cóż, pisanie Andrzeja Ziemiańskiego albo się lubi albo nie. Choć chwilami mam wrażenie, że cyklu o Achai ten wybór nie dotyczy. Achai nie da się oprzeć...

Komentarze

Lirael pisze…
Ja nie czytałam jeszcze "Achai" właściwej, o Pomniku nie wspominając. :) Dobrze, że kontynuacjatrzyma poziom.
Tom pierwszy "Achai" już kupiłam i mam nadzieję, że wkrótce będę mogla podzielić się wrażeniami. A Twoje zdanie Achai nie da się oprzeć... będę sobie powtarzać jak mantrę. :)
Monika Badowska pisze…
Trochę Ci zazdroszczę, że lekturę masz dopiero przed sobą:-)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...