Przejdź do głównej zawartości

Cesar Millan, Melissa Jo Peltier. Zaklinacz psów. Jak zostać przywódcą stada.


Wydane przez
Wydawnictwo Illuminatio

Nie umiem pisać o tych książkach w dwóch odrębnych recenzjach. Czytałam je, jedną po drugiej, w niewłaściwej kolejności, i pozostał mi ogólny obraz całego przesłania Cesara Millana zwanego "Zaklinaczem Psów", a nie skrupulatnie pojmowane porady przypisane do poszczególnych stron poradników.

O metodach i poglądach Cesara Millana słyszałam wiele dobrych, ale też niezbyt dobrych, rzeczy.  Temple Grandin wskazuje na sukcesy jakie rehabilitant odnosi w pracy z psami, podkreślając jednocześnie, że wychodzi on ze złych przesłanek traktując psy jako zwierzęta żyjące w stadach i potrzebujących mieć przywódcę. Grandin, opierając się na badaniach, twierdzi, że wilki żyją w rodzinach, skąd łatwo wysnuć wniosek, że i psom bliższa jest hierarchia rodziny niż stada z przewodnikiem alfa. 

Czy faktycznie Cesar Millan pragnie być przywódcą stada dla swoich psów? Owszem, i tłumaczy czytelnikom w jaki sposób mają być przywódcami w życiu biznesowym i relacji z domowymi psami. Wyjaśniając konieczność takiego postępowania wobec psów Millan podaje przykład dzieci, które potrzebują, aby ustalić im zasady funkcjonowania w rodzinie, by czuły się bezpiecznie. Cesar twierdzi, że psy powinniśmy traktować podobnie jak dzieci i to pozwoli nam ustawić odpowiedni poziom relacji.

W obydwu książkach znaleźć można sporo prostych do realizacji i prostych w wymowie gestów, które pozwalają na właściwe ustawienie więzi zwierzę - człowiek. Pozornie oczywiste, dla mnie - od kilku lat mającej z psami kontakt sporadyczny - stały się pewnego rodzaju odkryciem. Wiadomo, nie należy psu mieszkającemu w odwiedzanym domu rzucać się na szyję, ale nie należy też robić niczego więcej - to pies ma podejść do człowieka. Kiedy karmić psa? Po długim, wyczerpującym energię psią, spacerze lub treningu. 

Cesar Millan podaje sporo przykładów pisząc o psach, z którymi ludźmi - z powodu swojego niewłaściwego zachowania - mają problemy. Wskazuje cechy zaburzonych psów, opisuje jak sobie z nimi radzić, a także wskazuje na sytuacje, w których konieczna jest pomoc specjalisty. Psy, które rehabilitował Cesar to często psy zamożnych osób z pierwszych stron gazet, osób, które sprawiając sobie towarzystwo psa nie widzą w nim zwierzęcia kierującego się naturą, a jedynie wyrwaną ze swoich instynktownych zachowań zabawkę.

"Zaklinacza psów" i "Jak zostać przywódcą stada" czytałam powoli, bo większość z tez Cesara Millana musiałam sobie dobrze przemyśleć. Porównywałam jego twierdzenia wynikające z praktyki z teoriami badaczy i naukowców. Próbowałam poukładać sobie to, co czytam w spójną całość. Nie da się przecież podejść lekko do opinii podobnych do tej:
Strach może sprawić, że maltretowane psy będą atakować i zabijać inne psy, a czasem także ludzi. Społeczeństwo skazuje zwykle te psy na śmierć, pomimo tego, że to ludzie sprawili, ze stały się niebezpieczne i niestabilne. [ Jak zostać przywódcą stada. s. 83]

P.S. Kolejna książka Cesara Millana nosi tytuł "Jak wychować idealnego psa". Tu przeczytacie jej fragment.

Komentarze

Scarlett pisze…
Podobno ludzie dzielą się na miłośników psów lub kotów. Ja należę do tej ostatniej grupy.
rr-odkowa pisze…
Ja jestem miłośnikiem psów i kotów w jednym :)
A odnośnie Cesara .... ja z trudem przebrnęłam przez jego pierwszą książkę naszpikowaną celebrycką papką. No bo ileż można czytać jakimi to wielkimi przyjaciółmi autora są O. Winfrey czy W. Smith.
Myślę też, że w odbiorze książki nie pomógł mi fakt, że generalnie nie zgadzam się z tezami Cesara i nie podobają mi się jego brutalne, niepodparte żadnym podłożem naukowym metody. Psy rozróżniają gatunki i nie tworzą hierarchii z innymi gatunkami. Między nimi samymi hierarchia też jest dość płynna i pochodzi z dołu, tzn. to inne psy uznają, że jeden z nich ma być szefem. Nie jest tak, że nagle oto jakiś pies postanawia zostać przywódcą stada i podporządkowuje sobie resztę.
Ale, żeby znaleźć jakiś pozytyw .... cieszę się że coraz więcej w miarę aktualnych pozycji dotyczących wychowania zwierząt, pojawia się na naszym rynku wydawniczym :)))
Monika Badowska pisze…
Ja jestem kocio-psia:-)I innozwierzęca chyba też:-)

Hm, szczerze powiedziawszy niespecjalnie zwracałam uwagę na celebryckie postacie w książkach. Miałam zawsze tylko jednego psa i nie wiem jak zachowują się psy w grupie, więc bliska jestem intuicyjnemu twierdzeniu, że podobnie jak u ludzi - pewne osobniki wykazują cechy przywódcze, a inne - cechy podporządkowujące. Być może się mylę...

A co do pozytywu- ważne, że w ogóle zaczyna się dużo mówić o zwierzętach:-)))
rr-odkowa pisze…
No dokładnie :))
A jeśli chodzi o psy - mam w domu tylko dwie suki, ale one część każdego dnia spędzają z dwoma innymi sukami, więc możliwości obserwacji mam sporo. Fantastyczna sprawa - te ich spojrzenia, dotykanie, wspólne zabawy i układanie do snu.... och ... długo mogłabym opowiadać :))
Pisany inaczej pisze…
Kocham psy i koty, ale uważam że nie należy ograniczać ich naturalnych instynktów.
Monika Badowska pisze…
Rr-odkowa,
to pole obserwacji masz bogate:-) Jeśli się kiedyś spotkamy to chętnie posłucham Twoich opowieści o psach:-)

Pisanyinaczej,
ale to jako "popieram C.M", czy "nie popieram C.M.", bo nie zrozumiałam?
rr-odkowa pisze…
Masz to jak w banku ... choć moje opowieści są niczym w porównaniu z niewerbalną mową ciała psów :)) Zresztą, moje koty wcale nie są w tym gorsze :)
rr-odkowa pisze…
No, ale jeśli chodzi o koty, to Ty jesteś dużo większą ekspertką ode mnie :)
Ja dopiero od niespełna dwóch lat uczę się kotów.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k