Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2008

Spacer po bibliotekach zaowocował...

zdjęciem książek Edgara Alana Poe z 1956 roku i wypożyczeniem różniastych książek.

Ewa Madeyska. Katoniela.

Książka Ewy Madeyskiej opowiada historię Anieli, dziewczynki, dziewczyny, kobiety, która żyła wśród ortodoksyjnych katolików jeśli chodzi do dopełnianie obowiązków widocznych i jednocześnie wśród osób, które toksycznie wpływały na najbliższych. Matka Anieli, mąż Anieli i jego matka narzucali dziewczynie swoje patrzenie na świat odmawiając jej jednocześnie dostępu do katolickiego świata przez swoje, nacechowane patologią, zachowania. Interesujący jest język jakim Madeyska przedstawia nam tę historię. Warto zerknąć, choćby z ciekawości. Aniela przypomniała sobie, że On śpiewy lubi, bo babcia Jakuba zawsze powtarzała, że kto śpiewa na chwałę Pana Boga, ten podwójnie się modli. Jakby lepiej. Jakby mocniej. Jakby szlachetniej. Brała więc Aniela pod krzyż książeczkę do nabożeństwa i po różańcu, po ostatniej zdrowaśce, leciała po kolei: w parzyste dni pieśni wielkopostne, ludu mój ludu; w nieparzyste dni kolędy, Jemu wdzięcznie przygrywajcie; w niedzielę, która była siódma, dlatego nie wiadom

Oriana Fallaci. List do nie narodzonego dziecka.

Brakuje mi w tej książce ognia jaki widać w innych rozprawach pani Fallaci. To mnie trochę zniechęciło. Choć opowieść przejmująca. Owszem, jesteśmy dość dziwną parą, ja z Tobą. Wszystko w tobie zależy ode mnie i wszystko we mnie zależy od ciebie: jeśli ty zachorujesz, to i ja zachoruję, jeśli ja umrę, umrzesz i ty. A jednak ja nie mogę porozumieć się z tobą, ani ty nie możesz porozumieć się ze mną. Przy twojej, zdawałoby się nieograniczonej wiedzy, nie znasz nawet mojej twarzy ani mojego wieku, ani języka, jakim przemawiam. Nie wiesz, skąd pochodzę, gdzie się znajduję, co robię. Gdybyś chciało mnie sobie wyobrazić, nie miałobyś żadnych danych, żeby odgadnąć czy jestem biała, czy czarna, młoda czy stara, wysoka czy niska. A ja sama wciąż się zastanawiam, czy jesteś już kimś, czy jeszcze nie. Nigdy dwoje obcych, związanych tym samym losem, nie było bardziej obcymi sobie. Nigdy dwoje nieznajomych, złączonych tym samym ciałem, nie znało się mniej, nie było tak dalekimi od siebie.

Angela Hunt. Cena prawdy.

Istnieją dwie osoby, które podpisują się Theo Russel. Jedna z nich to znany pisarz pracujący nad książką dotyczącą zależności między aborcją, a rakiem piersi, którego owa książka kosztowała wiele. Druga osoba to początkująca pisarka, która po przypadkowym zaznajomieniu się z materiałami zebranymi przez pisarza postanawia opracować to samo zagadnienie, w nieco inny sposób. Książka odpowiada na pytanie kto i co zyskuje na aborcji? 

Marta Zaraska. Zawieszeni.

Bohaterką książki jest Ewa Werner, której udało się wyrwać z Płocka i skończyć studia, rozpocząć pracę w Warszawie. Pewnego dnia, świat, który codziennie z mozołem układa, rozpada się - Ewa traci pracę, a tym samym staje przed dylematem: zostać - wyjechać. Wyjeżdza do Kanady i tam próbuje odnaleźć sens życia, pracy, miłości. Praca to zbawienie ludzkości. Bez niej człowiek wariuje, gnije, traci wzrok i głuchnie. Gdy jesteśmy w szkole, nie możemy się doczekać, kiedy ją skończymy. Na studiach wierzymy, że praca da nam wolność. Kiedy zaczynamy pracować, marzymy o emeryturze. A jak nadchodzi, chcemy znów być w szkole, odrabiać lekcje i dostawać linijką po łapach od zakompleksionych nauczycieli. Cale życie czekamy jak w dworcowej poczekalni. Tyle, że pociąg nie przyjeżdza, bo kolejarze strajkują. Chcę wiedzieć, że w państwie mam oparcie, że policjant pomoże, strażak ugasi, lekarz wyleczy, a sędzia sprawiedliwie osądzi. Chcę mieć wokół uśmiechniętych ludzi. Mam dość kurczowego trzymania toreb

Daphne du Maurier. Ptaki i inne opowiadania.

Tom opowiadań angielskiej pisarki zawiera ich sześć. Zaczyna się tutułowym opowiadaniem, na podstawie którego nakręcono później film. Opowiadania są napisane świetnie. Czyta się je z podskórną obawą, która niby nie ma z czego wynikać... Największe wrażenie zrobiło na mnie opowiadanie zatytułowane "Stary". Polecam. Bardzo:)

Święta Trójca w Będzinie

Kościół góruje nad miastem. Nie udało mi się wejść do środka - świątynia była zamknięta. Na murze kościoła i przykościelnym mnóstwo tablic. Czasami warto obejść kościół dookoła.

Spotkanie z Pilipiukiem.

Miałam wczoraj okazję uczestniczyć w spotkaniu z Andrzejem Pilipuikiem, którego wyobraźnię lubię i co za tym idzie, którego książki czytuję. Po spotkaniu doszłam do wniosku, że nie zawsze warto spotykać się z tymi, których książki czytamy. To, co i jak mówił Pilipiuk, nie nie przypadło mi do gustu. Zaczął od krytyki Sapkowskiego, później wymienił nazwisko Dukaja - oczywiście też w niepochlebnym kontekście - a za czas jakiś kolejnego autora, którego nie lubi mówiąc o nim z przekąsem "ale on wydał dopiero jedną książkę, daleko ma do dogonienia mnie". Autor mówi rozwlekle, malo interesująco, a na domiar wszystkiego ma dość wysoki głos i niezbyt zachęcającą aparycję. Po 40 minutach spektaklu, w którym Pilipiuk próbował zniechęcić do siebie słuchaczy, a sytuację ratował promiennie uśmiechnięty Jakub Ćwiek, zrezygnowałam ze spotkania. Nie lubię gdy traktuje się mnie jak idiotkę, szczególnie jeśli czyni się to na spotkaniu, na które z ochotą poszłam. 

Spacer po Bytomiu

Carlos Maria Dominiguez. Dom z papieru.

To opowieść o książkach i ludziach je kochających. Gorąco polecam. Książki zmieniają los ludzi.Niektórzy przeczytali "Tygrysa Malajów" i zostali profesorami literatury na odległych unwersytetach. "Siddhartha" przywiódł do buddyzmu dziesiątki tysięcy młodych ludzi, Hemingway przekształcił ich w sportowców, Dumas pogmatwał życie niezliczonym kobietom, a niejedną z nich uratowały od samobójstwa książki kucharskie.

Jeffry Archer. Co do grosza.

Pewnien Amerykanin pochodzenia polskiego, daleki od uczciwości przez podstawioną firmę oszukuje ludzi mówiąc twierdząc, iż na jego działce na Morzy Północnym odkryto ropę i w związku z tym warto zainwestować w akcje spółki. Inwestują lekarz, wykładowca uniwersytecki, marszand i lord, po czym tracą wszystkie swoje oszczędności. Postanawiają odzyskać ukradzione pieniądze - odkraść je co do grosza. Ciekawie zarysowana intryga, miłe do czytania.

Osiedle przed wieczorem

Jako, że ostatnio mało ruchliwa jestem, a jak już gdzieś chodzę, to raczej utartymi ścieżkami pozwolę sobie kolejny raz przywołać Osiedle Tysiąclecia.

Dyskusyjny Klub Książki

Wczoraj na spotkaniu rozmawiałyśmy o "Domu Augusty" M. Axelsson. Swoje wrażenia z lektury opisałam tu . Opinie o książce były takie, że to smuta opowieść, charakterystycznie skandynawska, choć opowiada o życiu jakie może się toczyć wszędzie indziej, o tym, co może dotykać kobiety - bo przede wszystkim to opowieść o kobietach. Zastanowiałyśmy się również nad więziami rodzinnymi, opieką nad osobami starszymi i upośledzonymi. Na kolejne spotkanie czytamy Zbigniewa Mentzela i jego "Wszystkie języki świata".

Podróż do Wielkopolski i Śląska w roku 1821...

z niewydanych dotąd rękopisów Juliana Ursyna Niemcewicza. Poznań. Nakładem i czcionkami Ludwika Merzbacha 1872. Glewice porządniejsze, lepiej zabudowane miasto od Tarnowic, liczące około 3000 mieszkańców. Handel atoli całkiem przeszedł w ręce żydowskie tak dalece, iż w obszernym rynku dwóch tylko jest kupców chrześcian. Rabin tutejszy sprowadzony jest z Polski. W deszcz i zimno udałem się w dalszą drogę z Wrocławia, nie doznawszy przy bramach żadnej rewizyi, żadnego nawet zapytania. Jak z wielu innych względów, tak i z tego trzeba oddać sprawiedliwość rządowi pruskiemu, iż nie jest on niepotrzebnie sam ani dręczącym, ani podejrzliwym i że człowiek i myśli jego rozsądnej doznają wolności.

Beatrix Beck. Dziecię kot.

Przecudna opowieść o kobiecie i kocie. Pani Bredaine, emerytowana nauczycielka, dostaje pewnego dnia od Babci T koteczkę o imieniu Zuzanna. Autorka pisze niesamowice plastycznie i z dużą dawką czułości. Babcia T znikła zostawiając mi w ręku istotkę białą jak prześcieradło, czarną jak noc i płomiennie rudą. Kładę ją na mojej poduszce; układa się na niej w doskonałe koło, unosząc się regularnie. Nie ma już głowy ni ogona. Jej oddech, głęboki jak na tak drobną istotkę, współgra z tik-tak zegara ściennego, który mimo swego wieku jest do niej podobny z kształtu, naiwnej miny i trzech kolorów: czerwieni miedzianej ramy, bieli cyferblatu i czerni cyfr. Dla Zuli moje stopy to magnesy, sunie za nimi wszędzie, przy każdym kroku boję się, że ją rozdepczę. Ta kotka to moherowy motek popychany wiatrem. Ja dla niej nie jestem żadną całością i może ma rację. Tuli się nie do mnie, tylko do mojego łokcia. Śpi zwinieta w kłębek przy mojej głowie. Kocha być przy mnie, nawet kiedy już wstałam i w łóżku mn

153 lata temu...

wydano książkę. Miałam ją dziś w rękach, ot tak, po prostu... Cudne uczucie:)

Michael Connelly. Echo Park.

Dawno nie czytałam powieści Connellego i tę czytało mi się doskonale. Gdyby mniej było tam polityki moje szczęście byłoby pełniejsze;) Hieronima Boscha wciąż męczy nierozwiązana sprawa śmierci pewnej kobiety. Mija 13 lat, a on wciąż szuka śladów, które mogłyby doprowadzić go do mordercy. Gdy dowiaduje się, że seryjny morderca przyznaje się adwokatowi do zabicia Marie Gesto podąża tropem jakim chce prowadzić go oskarżony. Okazuje się to jednak nie do końca rozważnym posunięciem...

Pablo De Santis. Kaligraf Woltera.

Ładne wydane, z interesującą okładką. Sama opowieść mniej zajmującą niż by się mogło zdawać. Czytamy relację kaligrafa, który przez różne zawirowania losu stał się pracownikiem Woltera. Ten wysyła go do Tuluzy, potem do Paryża. W tle jakaś plączę się nieszczęśliwa rodzina, w której ojciec popełnił synobójstwo. Dodatkowym elementem gmatwającym całość jest osoba von Kneppera i jego sztucznych ludzi. Uczciwie przeczytałam do połowy, a później poczułam, że szkoda czasu.

Monika Szwaja. Jestem nudziarą.

Jako, że wkrótce w jednej z nieodległych bibliotek będzie można spotkać się z Panią Moniką Szwają, sięgnęłam po jej książkę. Świetnie napisana opowieść. Można się pośmiać, jest kiedy się wzruszyć, pokiwać głową nad bohaterką i jej przyjaciółkami, pozwolić sobie na lekki stosunek do niedomyślności bohaterki (podczas, gdy my czytelniczki już wiemy kim jest Dzidzia), zauroczyć się skrzywionym Kamilem, drżeć z niepokoju pierwszego dnia w szkole, złościć się na wicedyrektor, i... Jeszcze wiele można. Doskonała lektura na sobotnie popołudnie:)

Spacer po centrum (2)

Spacer po centrum (1)

Jeff Lindsay. Demony dobrego Dextera.

Naczytałam się o Dexterze na różnych blogach i postanowiłam sprawdzić w czym ukryty jest jego fenomen. Mnóstwo ludzi czyta o seryjnie zabijającym policjancie, jeszcze więcej osób zachwyca się serialem. Hm... Przeczytałam i nie wiem skąd zachwyty. Nie polubiłam Dextera, nic nie ściska mego serca w niemej prośbie - "niech go nie złapią", a świadomość jego traumatycznych przeżyć w niczym nie dodaje mu uroku. Czyta się moim zdaniem dość marudnie. Może przeszkadza w czytaniu rozdęte ego bohatera?  

Po spacerze bibliotecznym...

Gene Brewer. Na promieniu światła.

Książka jest kontynuacją "K-PAX". Po pięciu latach od opisanych tam zdarzeń Prot powraca. Doktor Gene próbuje dotrzeć do jego alteg ego, Roberta - dąży do zrozumienia  zahamowań pacjenta. Pojawiają się jeszcze inne składowe osobowości Prota. Czy Prot odejdzie? Czy Robert będzie żył? Jaki wpływ będzie miał powrót Prota na pozodtałych pacjentów szpitala?

Przeciw szarości

Jako, że za oknem szaro jest i buro, aż trudno uwierzyć, że mogłoby byc inaczej. A jednak mogłoby:) Niebieskie niebo dla unaocznienia:)